Opera na Zamku w Szczecinie serdecznie zaprasza na jedną z najczęściej wystawianych oper komicznych – „Napój miłosny” Gaetana Donizettiego. Dwa przedstawienia tego arcydzieła pod dyrekcją Jerzego Wołosiuka można będzie zobaczyć w następny weekend.
Jedyny w województwie zachodniopomorskim teatr muzyczny rozpoczyna w ten sposób swoje swój 67. sezon artystyczny w 100-lecie urodzin Jacka Nieżychowskiego, twórcy, założyciela i pierwszego dyrektora Operetki Szczecińskiej, na której kanwie powstała Opera na Zamku, w mieście zapomnianym przez władze centralne… Jacek Nieżychowski był aktorem, śpiewakiem operetkowym, artystą kabaretowym, dziennikarzem i organizatorem życia kulturalnego Szczecina. Gdyby nie jego pasja, wytrwałość, miłość do teatru i wpływy w świecie kultury miasto to długo byłby czarną plamą na operetkowej, a więc i operowej mapie Polski. Bez niego i Operetki Szczecińskiej nie byłoby Opery na Zamku. Pierwsza premiera – operetka „Kraina uśmiechu” F. Lehára z udziałem solistów Operetki Gliwickiej oraz muzyków filharmonii szczecińskiej odbyła się 25 stycznia 1957 r. w Domu Kultury Zjednoczenia Budownictwa Miejskiego przy ul. Bohaterów Warszawy. W spektaklu debiutowała Irena Brodzińska, późniejsza gwiazda szczecińskiej sceny operetkowej. Reżyserem spektaklu był Edmund Wayda, także solista i aktor. Na potrzeby sceniczne zaadaptowano wkrótce dawną salę gimnastyczną komendy milicji przy ul. Potulickiej 1.
Rok 2024 na wniosek dyrektora Opery na Zamku Jacka Jekiela oraz rodziny Nieżychowskich został uznany przez Radę Miasta Szczecina za Rok Jacka Nieżychowskiego.
„Napój miłosny” Gaetana Donizettiego to opera komiczna, która opowiada historię miłości biednego parobka Nemorina, do wykształconej, majętnej i romantycznej Adiny. Chłopak próbuje zdobyć ukochaną za pomocą „cudownego” eliksiru szarlatana Dulcamary i tak rodzą się kłopoty. Szczecińska inscenizacja przenosi widzów do lat 30. XX wieku na włoską prowincję. Na scenie przepiękna scenografia, kostiumy i pojazdy z epoki. Genialna muzyka, wyraźne charaktery, lekka opowieść tworzą razem arcydzieło włoskiej opery.
Jitka Stokalska, reżyser: Uniwersalna, nieco umowna przestrzeń, w której osadziliśmy opowieść, ma na celu skupienie uwagi na samej historii. Bo tu najważniejsza jest potęga miłości, która może zbawić, ale też zabić. O tym właśnie jest „Napój miłosny”. Umieszczenie historii w danej przestrzeni scenograficznej, w danej epoce determinuje w pewien sposób reżyserię. Dlatego za każdym razem można opowiedzieć historię Adiny i Nemorina inaczej, mimo że była przedstawiana już tak wiele razy. Tym razem zależało mi, aby wszystko, co zobaczą Państwo na scenie, było prawdziwe i faktycznie mogło się wydarzyć. Postanowiłam tę inscenizację urealnić, bo ta historia może się zadziać w każdym czasie. Stworzyliśmy razem ze scenografem przestrzeń uniwersalną – przypomina wprawdzie włoską prowincję lat 30. ubiegłego wieku, jest spalona trawa, jabłoń, której owoce są symbolem miłości, ale też grzechu, jest podest, który może służyć do tańca i do ślubu Adiny z sierżantem Belcore’em, ale nie jest to przestrzeń stricte realistyczna, raczej uniwersalna. Ma służyć skupieniu uwagi na historii, bo to ona jest najważniejsza. „Napój miłosny” to historia o potędze uczucia, które może zbawić, ale też zabić. Jest kilka scen, które mogłabym nazwać moimi ulubionymi. Na przykład ta, kiedy akcja się klaruje ku końcowi – Nemorino zaciąga się do wojska i jest gotów zginąć na wojnie. Przepiękny jest duet, kiedy Adina wreszcie się otwiera, wyznaje, że go kocha i nie chce go stracić. To scena, w której czuje się chemię między bohaterami. Uwielbiam arię „Una furtiva lagrima” Nemorina. Bardzo lubię też chórek dziewcząt, kiedy okazuje się, że Nemorino odziedziczył spadek i stał się nagle niezłą partią do wzięcia. Muzyka w „Napoju miłosnym” w ogóle jest niezwykle przyjemna, pełna energii, radosna. To zdumiewające, że stworzył ją Donizetti, którego krótkie życie naznaczone było chorobą psychiczną. Choć jest taki moment, kiedy zwiastun choroby kompozytora jest chyba słyszalny. Mam na myśli scenę, w której Nemorino błaga Adinę, by nie wychodziła za mąż za Belcore’a. Jakich emocji mogą się Państwo spodziewać podczas spektaklu? Chciałabym, aby był to wieczór nie tyle wesoły, co refleksyjny, aby komediowość wypływała z akcji, ale nie była groteską. Tak właśnie staraliśmy się to grać.
Realizatorzy:
Kierownictwo muzyczne: Vladimir Kiradjiev
Reżyseria: Jitka Stokalska
Scenografia i kostiumy: Mariusz Napierała
Reżyseria świateł: Dawid Karolak
Przygotowanie chóru: Małgorzata Bornowska
Asystent reżysera: Wiesław Łągiewka
Terminy:
21 września 2024, sobota, godz. 19.00
22 września 2024, niedziela, godz. 18.00