„Marzenia polskie / Les rêves polonais” w reż. Jędrzeja Piaskowskiego w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.
Ostatnią premierą duetu Jędrzej Piaskowski – Hubert Sulima na deskach Narodowego Starego Teatru w Krakowie są „Marzenia polskie / Les rêves polonais”, scenariusz oparty na „Sąsiadach” Michała Bałuckiego. Tekst pochodzi z dziewiętnastego wieku, mimo to w najmniejszym stopniu nie stracił na aktualności. Fakt pokazania go w formie pastiszowej bajki dodał mu jeszcze więcej charakteru i podkreślił zdziecinnienie naszego narodu w odniesieniu do historii. Choć niestety przedstawienie poza wytykaniem przywar, nic nie radzi na to, żeby się ich wyzbyć.
Kolorowa feeria barw i przaśnego przepychu, którą oglądamy w „Marzeniach polskich” to nic innego jak sen, albowiem przedstawienie rozpoczyna scena, w której mężczyzna zdradzający cechy starego kawalera kładzie się spać w towarzystwie kota. Jego zaśnięciu towarzyszy opiekuńcza matka. Obraz ten kojarzy się z postacią Jarosława Kaczyńskiego, co niestety jest zbyt dużą dosłownością, których z resztą w spektaklu Piaskowskiego znajdzie się więcej. Jest to ślizganie się po narodowych wadach i grzeszkach.
Fabuła to sen, kilka scen z dworskiego życia, kiedy to jeszcze szlachta pławiła się w przywilejach, ograniczając działalność polityczną do popijaw, nie bacząc na koszta. Niestety poza tym, że sceny z „Sąsiadów” Bałuckiego są bardzo kolorowe i dobrze zagrane, to ich przebieg nuży. Jest to seria powidoków z majątku ziemianina Radoszewskiego (Michał Majnicz). Człowieka rubasznego, nie dbającego o pieniądze, tylko o dobre relacje z sąsiadami. Nawet intryga moćpanów z nim na czele, mająca na celu zrobienie z gospodarza posła, od początku śmierdzi porażką. W końcu kto, jak nie polski szlachcic był tak łatwowierny, przekupny i przy całej swojej bucie służalczy w stosunku do osób o wyższym statusie. Tak jest i w przypadku pojawiającego się nagle hrabiego, kradnie serca prostych panów, przesuwając ich poparcie na swoją stronę w nadchodzących wyborach. Co ciekawe, nie zajęło mu to dużo czasu. Szlachcice po to, by ogrzać się w blasku osoby lepiej urodzonej, w mgnieniu oka zrzucają żupany i przebierają się w stylizowane na modę francuską pokraczne kostiumy. Co jest w pewnym sensie zabawne, ale dużo mówi o asertywności, jaka jest w nas zakorzeniona.
Inny stereotyp to głęboko wrosła niechęć do Żydów. Samo przedstawienie lichwiarza (Katarzyna Krzanowska), u którego zapożycza się Radoszewski, jako zjawy przypominającej wampira jest niesmaczna i obraźliwa. Utwierdza to publiczność w przekonaniu, że to osoby żydowskiego pochodzenia są winne temu, że nieroztropne szlachciury utraciły majątki. Podobnie jest z dostrzeżeniem potencjału ludzi wykształconych, z którym borykał się Adam Wilski (Łukasz Stawarczyk). Mógłby bez obaw w połączeniu z majątkiem szlachciców stworzyć dobrze prosperujące zakłady, jednak jego wiedza jest marginalizowana, traktuje się go jako ciekawostkę i tyle. Czyż nie było podobnie jeszcze parę miesięcy temu, kiedy szczepienia przeciw wirusowi, który sparaliżował funkcjonowanie całego świata, były przez tak liczną grupę osób lekceważone i uznawane za coś szkodliwego? Jak widać wciąż w narodzie brak zaufania do nauki.
Zabawa formą sprawiła, że spektakl jest skrojony dla każdego widza, niezależnie od światopoglądu, wieku, czy doświadczeń. Choć grubo ciosany humor skłania do tego, by wpasować go w nurt tak zwanego teatru mieszczańskiego, którego nadrzędnym celem jest rozbawienie widowni, co Piastowskiemu się udało. Pozostaje pytanie po co? Czy na tak ważnej scenie, jaką niewątpliwie jest Stary Teatr, warto tworzyć kolejne narodowe farsy, opowiadające o tym, jacy to jesteśmy przaśni, lubujący się w sarmatyzmie i wyznający wciąż zasadę „pokaż się, a zastaw się”? Czyż nie są to prawdy każdemu znane, a szczególnie w dzisiejszych czasach tak nie warte uwagi? W Polsce 2022 roku, kraju rozbitym pomiędzy dwoma obozami politycznymi; sąsiadującym z państwem będącym pod ciągłym obstrzałem przez agresywnego sąsiada; mierzącym się z gospodarczymi skutkami pandemii… Naprawdę jest to czas na zabawę? Choć w gruncie rzeczy, może lepiej iść w niepewny czas z uśmiechem na ustach…
***
„Marzenia polskie / Les rêves polonais”
na podstawie „Sąsiadów” Michała Bałuckiego
scenariusz i dramaturgia: Hubert Sulima
reżyseria: Jędrzej Piaskowski
Narodowy Stary Teatr w Krakowie, premiera: 22 kwietnia 2022
występują: Natalia Kaja Chmielewska, Lidia Duda, Aldona Grochal, Katarzyna Krzanowska, Beata Paluch, Bolesław Brzozowski, Szymon Czacki, Rafał Jędrzejczyk, Zbigniew Kosowski, Michał Majnicz, Jacek Romanowski, Łukasz Stawarczyk, Krzysztof Stawowy
***
Paweł Kluszczyński – rzemieślnik kultury, z wykształcenia technolog chemik, z pasji autor recenzji, felietonów, dramatów, poezji, bajek, bloga ijestemspelniony.pl; zawodowo od zawsze związany z teatrem, finalista VII Edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.