EN

23.10.2023, 16:21 Wersja do druku

Światowe hity w Polsce

Teatry muzyczne we Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu i Gdyni zalała fala jesiennych premier.

fot. Krzysztof Bieliński / mat. teatru

We wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol można oglądać „A statek płynie" według filmu Federica Felliniego w reżyserii Wojciecha Kościelniaka.

Punkt wyjścia musicalu to pożegnalny rejs operowej divy Edmei i rozsypanie jej prochów na morzu. Ale możemy też mówić o symbolicznym pogrzebie belle epoque Europy W Sarajewie dokonano zamachu, a nieopodal luksusowego wycieczkowca pojawiają się biedni serbscy migranci, co możemy oglądać przez pryzmat „Zielonej granicy" czy dramatów na Morzu Śródziemnym.

- Pojawienie się uchodźców to przełomowy moment nie tylko w filmie, lecz także dla nas - mówi Wojciech Kościelniak. - Mówiąc metaforycznie, świata pełnego operowego przepychu i arystokratycznej ekskluzywności już więcej nie będzie. My też, walcząc z kolejnymi kryzysami czy falami uchodźców, ciągle próbujemy wrócić do okresu sprzed kilku lat czy dekady, a mój lęk -mam nadzieję, że twórczy - podpowiada mi, że to naprawdę niemożliwe.

Teatr w skarpie

W rozbudowanym Teatrze Polskim w Szczecinie odbyła się premiera musicalu „Kabaret" w dyrektorskiej reżyserii Adama Opatowicza.

- Mamy teraz dużą, nowocześnie wyposażoną scenę z zapadniami i obrotówką - mówi dyrektor. - Nie planowaliśmy obiektu wykorzystującego wnętrze skarpy, na której stoi dotychczasowa siedziba. Profesor Romuald Loegler, zamiast dobudować scenę, umieścił nowy teatr w skarpie. A powody wyboru „Kabaretu" są dwa. Wybrałem klasyczny musical, ale niezgrany, zaś libretto oddaje niepokój naszej rzeczywistości, w której budzą się duchy złej przeszłości.

Musical autorstwa Johna Kandera i Freda Ebba o tym samym tytule po raz pierwszy wystawiono na deskach nowojorskiego Broadwayu w 1966 roku. Widowisko oparto na książce Christophera Isherwooda pt. „The Berlin Stories" oraz sztuce Johna Van Drutena - „I am Camera". Z musicalu pochodzą tak znane utwory jak „Mein Herr", „Maybe This Time" czy „Money, Money". Akcja opowieści rozgrywa się w Berlinie lat trzydziestych ubiegłego wieku. W mieście, z jednej strony gwiazd kina, filmu i rewii oraz „gorączki jazzu" i mody na taniec, a z drugiej - rodzącego się faszyzmu.

fot. Rzemieślnik Światła/mat. teatru

Ruszył Ziemię

W Operze Krakowskiej nowym spektaklem jest „Kopernik".  Choć  mistrz  Mikołaj uważany jest za największego i najsłynniejszego polskiego uczonego, jego życiorys nie jest dziś powszechnie znany.

Libretto odwołuje się do najważniejszych wydarzeń z życia Kopernika - od studiów w Krakowie, Padwie i Bolonii, przez powrót do Fromborka, posługę kanoniczną, praktykę lekarską i badania astronomiczne, uczestnictwo w koronacji Zygmunta Starego i hołdzie pruskim, wreszcie - powstanie i publikację pięcioksięgu „De revolutionibus".

Nie zabraknie też miejsca dla wątku intelektualnej i emocjonalnej relacji uczonego z Anną Schilling. Autorzy spektaklu chcą pokazać publiczności Mikołaja Kopernika - wybitnego astronoma, wielkiego Polaka, ale także, po prostu - człowieka, otwartego i pełnego naukowej pasji. „Nie chcemy zdejmować Kopernika z cokołu. Ale pozwolimy mu odłożyć na chwilę astrolabium i przemówić do nas językiem, który trafia do umysłów i do serc" - tłumaczą twórcy.

Libretto musicalu wyszło spod ręki popularnej pisarki (a także lekarza neurologa) Ałbeny Grabowskiej, autorki m.in. historycznej sagi „Stulecie Winnych". Teksty piosenek napisał Daniel Wyszogrodzki, autorem muzyki jest Tomasz Szymuś.

Deszczowa piosenka

Najnowszą premierą Teatru Muzycznego w Gdyni są „Dziewczyny z kalendarza", musical na podstawie filmu z Helen Mirren, z mottem „Życie powinno być jak słonecznik - wędrować za światłem".

Chris i Annie mimo różnic temperamentu przyjaźnią się od lat. Po odejściu na białaczkę męża Annie w myśl jego ostatnich słów, że „kwiat jest najpiękniejszy w ostatnim okresie kwitnienia", Chris postanawia zrobić kalendarz na rok 2000. W kalendarzu znaleźć się mają zdjęcia kobiet z instytutu, na których oddają się one swoim zwyczajowym czynnościom... nago. Dwie dekady temu był to prawdziwy szok.

Westendowski musical powstał na podstawie filmu Helen Mirren, a ten - na podstawie prawdziwych wydarzeń. Rzeczywistym „dziewczynom" udało się zebrać ponad pól miliona funtów na walkę z białaczką, a do poczekalni szpitala w Yorkshire - jak same powiedziały - kupiły nową sofę, i to skórzaną. Reżyserem gdyńskiej inscenizacji jest Jakub Szydłowski.

fot. Dawid Stube/mat. teatru

W Teatrze Muzycznym w Poznaniu hitem jest „Deszczowa piosenka" w tłumaczeniu Daniela Wyszogrodzkiego i Wojciecha Kępczyńskiego. To satyra na Hollywood lat dwudziestych XX wieku i rodzący się w tamtych czasach show-biznes. Don Lockwood jest jedną z najpopularniejszych gwiazd kina, a na czerwonym dywanie pojawia się w towarzystwie swojej filmowej partnerki Liny Lamont.

Współpraca na planie z piękną, lecz kapryśną aktorką komplikuje się, gdy kinematografia przechodzi rewolucję dźwiękową. Nieprzyjemny głos Liny stawia pod znakiem zapytania plan stworzenia nowego filmu. Wówczas przyjaciel Dona - kompozytor Cosmo Brown - wpada na pomysł wykorzystania głosu utalentowanej, lecz jeszcze niedocenionej artystki Kathy Selden.

Widzowie pokochali musical przede wszystkim za kultowe piosenki, takie jak „Good Morning" czy „Singin' In The Rain". Adaptacja teatralna wiernie odtwarza przebieg akcji łącznie ze słynną sceną tańca w deszczu. Reżyserem spektaklu jest Tadeusz Kabicz. Kierownikiem muzycznym Krzysztof Herdzin, za scenografię i kostiumy odpowiada projektantka polsko-japońskiego pochodzenia Natalia Kitamikado, a choreografię przygotowują Michał Cyran i Maciej Glaza.   

Tytuł oryginalny

Światowe hity w Polsce

Źródło:

Rzeczpospolita nr 247/ dodatek Życie Regionów