EN

9.12.2022, 09:56 Wersja do druku

Świat pod aptekarskim krzyżem

„Mój rok relaksu i odpoczynku” Ottessy Moshfegh w reż. Katarzyny Minkowskiej w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Jacek Cieślak w „Rzeczpospolitej”.

fot. Monika Stolarska

„Mój rok relaksu i odpoczynku” w reżyserii Katarzyny Minkowskiej wg powieści Ottessy Moshfegh w Teatrze Dramatycznym to przejmujący, empatyczny skłaniający do namysłu nad światem spektakl: dobry, a w drugim akcie wręcz bardzo dobry, komunikatywny teatr środka.

Dyrektorka Monika Strzępka, zanim jeszcze wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł (PiS) unieważnił zwycięski dla niej konkurs, zdążyła odczynić scenę Dramatycznego: czarne deski zmieniła na jasne, sosnowe. W tej nowej przestrzeni po premierze zespół domagał się od wojewody przywrócenia reżyserki na dyrektorski fotel.

Zaś na scenie oglądamy inscenizację książki (oficyna Pauza), która doczekała się już piątego dodruku w Polsce i rozeszła w 20 tys. egz. Napisana komunikatywnym, a jednocześnie przewrotnym językiem, opowiada historię 27-latki, Narratorki, która zdecydowała się na roczną psychotropową hibernację po śmierci niekochających się rodziców i porażkach w życiu uczuciowym i zawodowym. Wniosek? Pokolenie, które piło na oczach dzieci, nie ma prawa mieć pretensji do młodszej generacji, alienującej się, popadającej w lekomanię i narkomanię. To sytuacja, w której trzeba uderzyć się w piersi i znaleźć receptę. Dla wszystkich. Takie jest zresztą hasło obecnego sezonu Dramatycznego: terapia dla wszystkich.

Przejmującą rolę Narratorki stworzyła Izabella Dudziak, gościnnie występująca aktorka TR Warszawa. Jej bohaterka pracowała w modnej nowojorskiej galerii kierowanej przez młodą, zgrabną, piękną i korporacyjnie cyniczną Nataszę (Agata Różycka). Menedżerka świetnie porusza się w konwencji nowej sztuki, performansu oraz równościowych zasad, jednocześnie je łamiąc, dlatego całość spektaklu wzięta jest w cudzysłów autoironicznej awangardowej instalacji. Choć zespół Dramatycznego deklaruje feminizm, znalazło się miejsce na szyderstwo wobec politycznej poprawności oraz satyrę na współczesne „arcydzieła”, również dlatego że główna bohaterka popada w depresję w miejscu sztuki, która powinna z depresji wyzwalać. A choć Narratorka balansuje na krawędzi życia i śmierci, staje się uprzedmiotowioną bohaterką performatywnego eksperymentu awangardowego artysty Ping Xi (Konrad Szymański), jednocześnie kochanka menedżerki, który w powieści jest gejem.

Świat bywa cyniczny i ci, którzy rzekomo się buntują – również. Główna bohaterka to wie. Żyje w rzeczywistości bez autorytetów. Matka (Katarzyna Herman) skończyła jako alkoholiczka, ojciec (Mariusz Drężek) pokochał ją dla urody, zaszła w ciążę, więc wzięli ślub, zakończony faktyczną separacją w dwóch sypialniach. To tłumaczy postawę ich córki granej przez Dudziak z dystansem wobec dzisiejszej rzeczywistości. Nawet terapeutce, (świetna Anna Kłos) nie można ufać, ponieważ jest de facto częścią przemysłu farmaceutycznego, ten zaś to zalegalizowany diler, oferujący leczącym się ludziom śmierć na raty. Reklamy psychotropów ciągle migają na ekranach.

To dlatego główna bohaterka hibernuje się w rocznym psychotropowym transie, ale ma on też przypominać zwierzęce zapadnięcie w zimowy sen, powrót do natury i zatrzymanie bezsensownego kapitalistycznego pędu. Narratorka podejmuje ryzykowną grę ze światem. Manipuluje najbliższym środowiskiem, ale nie na tyle by komuś zrobić krzywdę - jeśli już to sobie. Zerwała przecież z oficjalnym, zakłamanym społecznym życiem, bo nie może się z nim utożsamić.

Jedynymi idolami są filmowe gwiazdy – Harrison Ford, Whoopi Goldberg (aktorka objawia się nawet w formie posągu, który można prosić o radę i ratunek na dnie depresji) czy Emmanuel Sagnier w roli z „Frantica”. Jej wyzywający styl życia i tańca Narratorka ubrana tak jak postać z filmu Polańskiego w krótką czerwoną mini sukienkę - naśladuje w stanie lekomańskiego pobudzenia i mocnej fantazji.

fot. Monika Stolarska

A jednak wciąż pozostaje czułym świadkiem (czułą świadczynią?) dramatu przyjaciółki Revy (gościnnie Monika Frajczyk z TR Warszawa), która wierząc w tradycyjną miłość - pada ofiarą mobbingu, zostaje porzucona i znajduje się na krawędzi nieakceptowanej przez konserwatystów aborcji.

Sama Narratorka też jest dziewczyną z grona tych, dla których hipsterscy rówieśnicy są niedojrzali, wycofani, przestraszeni światem. Zaś ci starsi, tradycyjnie „męscy”, jak poznany na halloweenowym party Trevor (Marcin Wojciechowski), wykorzystują naiwność młodych kobiet, które potem „nie mieszczą się w grafiku” menedżerów z dużych korporacji.

Kolejną męską postacią jest kolega ojca, który po jego śmierci, na pogrzebowym party prosi, by przyjąć kondolencje (podaje wtedy butelkę alkoholu) i całuję nastolatkę w usta.

Kobiety są w tej historii tylko sexy dolls. Kiedy w filmowym zbliżeniu oglądamy twarz Revy przedmiotowo potraktowanej podczas seksualnego aktu – widzimy oczy pełne przerażenia i zdziwienia wobec takiego postępowania drugiego człowieka. A jak podsumować rolę Dudziak? Takie role jak jej, stworzone w sytuacji gigantycznego napięcia i presji - stają się tak jak same aktorki symbolami generacji.

Bezprecedensowa w polskim teatrze piętnastominutowa scena rejwów (choreografia: Krystyna Lama Szydłowska), wzięta z halucynacji, ale i parkietów całego świata, gdzie koszmar codzienności przeplata się z hedonistyczną próbą ucieczki - pokazuje ludzkość szukającą panaceum na rozpacz pod krzyżem. Jednak nie chrześcijańskim - tylko tym, który widzą kupujący uspokajcze i psychotropy w aptekach. Nowa religia XXI?

Znakomitą muzykę, która trzyma narrację i dramaturgię w ryzach - to druga reżyserka spektaklu, stworzył Wojciech Frycz. A w drugim akcie dwie główne bohaterki jadą samochodem do McDrive. Trudno o bardziej współczesne obrazy w minimalistycznej, a jednocześnie multimedialnej scenografii Łukasza Mleczaka i Katarzyny Minkowskiej, gdzie transmisja z kamer – jesteśmy przecież na planie filmu – trwa non stop.

Trzeba dodać, że pierwszy akt, kiedy wchodzimy w spektakl oglądając sekwencję filmowej próby przed rejestracją całości, potem transmitowanej w zbliżeniach na dużym ekranie ponad sceną – w pewnym momencie mógłby zostać skrócony. Zdaję sobie sprawę, że młoda publiczność przyzwyczajona jest do wolniejszej, przegadanej serialowej narracji – to nawet temat przedstawienia, jednak teatr wymaga kondensacji, a od paplaniny więcej mówi pauza i cisza. Drugi akt jest już wyrównany. Świetny. Znakomitą rolę Małgorzata Niemirska.

A teraz informacja dla łowców obyczajowych sensacji. W spektaklu są nagie piersi, jakie pokazano w „Tangu” z 1964 r. ze zmarłym właśnie Janem Nowickim, jest też kąpiel w kabinie prysznicowej. No ale jak mówią – „Szukajcie, a znajdziecie", choć chyba nie o to w Ewangelii chodziło.

Najgorsze, że ani atak na World Trade Center, ani wojna w Ukrainie niczego nas nie nauczyły. Wciąż uważamy, że możemy sobie pozwolić na kontrolowaną dekadencję i nie spotka nas nic gorszego. A przecież spotyka. Mówimy, że mamy nadzieję i wciąż wybuchają wojny oraz są ludzie, którzy chcą popełnić samobójstwo.

Tytuł oryginalny

„Mój rok relaksu i odpoczynku” w Dramatycznym. Świat pod aptekarskim krzyżem

Źródło:

„Rzeczpospolita” online

Link do źródła

Autor:

Jacek Cieślak

Data publikacji oryginału:

08.12.2022