EN

4.12.2021, 11:49 Wersja do druku

Świat jako kłębek nerwów. O „Wiśniowym sadzie” w reżyserii Krystyny Jandy rozmawiają Skrzydelski z Morozem

Moroz: Popatrz, popatrz, jak to się plecie…

Skrzydelski: Masz na myśli fakt, że po tak zwanym skandalu krakowskim z „Dziadami” dostajemy teatr do bólu tradycyjny? Czy może to, że w ogóle miasto królewskie okazuje się siedliskiem najróżniejszych skandali?

Moroz: Chyba przede wszystkim to pierwsze, bo to drugie zdaje się nieszczególnie ciekawe. Jednak chodzi mi o to, że pozornie tradycyjny spektakl może mieć w sobie potencjał i może nawet łapać kontakt z publicznością. Odważę się powiedzieć, że to teatr żywy i skupiający uwagę. Mówię za siebie, nie wiem, jakie jest twoje zdanie.

Skrzydelski: Ale powiedzmy wreszcie, o co chodzi. Bo ten wręcz arcytradycyjny teatr to „Wiśniowy sad” w reżyserii Krystyny Jandy w warszawskim Teatrze Polskim. A moje zdanie jest takie, że w dużej mierze się z tobą zgadzam, choć mam więcej wątpliwości wokół takich choćby sformułowań, jak „teatr żywy” czy „skupiający uwagę”. Powiedziałbym: poprawny, łatwy do przyjęcia i też dość łatwy do obrony. 


Całość rozmowy - w "Raptularzu e-teatru"

Źródło:

Materiał własny