EN

8.11.2022, 11:53 Wersja do druku

Świadectwo słów. Opowieść o Ginczance

Jednym z wydarzeń zbliżającego się 17. Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Opowiadania PIEŚNIARZE I ICH OPOWIEŚCI będzie spektakl „Ginczanka: Żeńska odmienna pieśń” (piątek, 18 listopada, godz. 19.00, Mazowiecki Instytut Kultury).

fot. Hollybaba

O kulisach swojej pracy nad opowieścią biograficzną o Zuzannie Ginczance opowiada Beata Frankowska z „Grupy Studnia O.”

Jarosław Kaczmarek: W ostatnich latach ukazało się wiele książek i publikacji poświęconych postaci Zuzanny Ginczanki. Na podstawie jej historii powstał spektakl Teatru Łaźnia Nowa z Krakowa. Z jednej strony oznacza to możliwość sięgania do wielu źródeł, z drugiej jednak nie jest łatwo stworzyć oryginalną narrację o tej niezwykłej postaci. Jaki był twój klucz do opowiadania o Ginczance?

Beata Frankowska: Pomysł, żeby stworzyć opowieść o Ginczance rodził się we mnie długo, myślałam o tym od jakichś trzech lat, gdy przeczytałam pierwszy raz książkę prof. Izoldy Kiec "Nie upilnuje mnie nikt" oraz nabyłam antologię wierszy Ginczanki, z którą właściwie od tamtego czasu się nie rozstaję. Obserwowałam tę szaloną popularność, jaka rosła wokół postaci Ginczanki, starałam się czytać wszystko, co o niej pisano, śledziłam liczne performanse, obejrzałam też świetny monodram "Ginczanka. Przepis na prostotę życia" w wykonaniu Agnieszki Przepiórskiej w Instytucie Teatralnym. Brałam też udział w czytaniu wierszy na Jej urodziny podczas pandemii - przeczytaliśmy wówczas z przyjacielem-aktorem "Pieśń nad pieśniami" autorstwa czternastoletniej Zuzanny... Zastanawiałam się wielokrotnie, czy nie zrezygnować z pomysłu budowania kolejnej narracji wokół tej niesamowitej poetki, skoro powstało już tyle wartościowych przedsięwzięć. Jednak do kontynuowania mojej przygody z Ginczanką skłoniły mnie dwie rzeczy - wsparcie prof. Izoldy Kiec, że czeka na moją opowieść oraz przeświadczenie mojej przyjaciółki, Magdaleny Macińskiej z Muzeum Polin, że o Ginczance warto opowiadać na różne sposoby. A skoro tak, to dołożę i mój kamyczek do barwnego Ginaczankowego ogrodu. Mój klucz do jej życia i twórczości również się zmieniał w czasie, ale ostatecznie potężnym wyzwolicielem/katalizatorem, w jaki sposób chciałabym poprowadzić swoją opowieść, był wybuch wojny w Ukrainie. Doświadczenie obezwładniające, ogałacające ze słów - i to właśnie wiersze Sany i jej - zwłaszcza lwowskie - wojenne doświadczenia były dla mnie siecią, którą, niczym Rybaczka z jej wiersza, łowiłam słowa, frazy i obrazy wypowiadane/czynione wobec takiej destrukcji, jaką jest wojna. Taki był początek mojej pracy nad scenariuszem, bardzo osobisty.

J.K: Ciekaw jestem, jak wygląda proces tworzenia tak wielowymiarowej opowieści biograficznej. Czy mogłabyś uchylić rąbka tajemnicy warsztatu opowiadaczki?

B.F: Podstawowe pytanie, jakie sobie zadawałam, dotyczyło mojej relacji z Ginczanką, jej życiem, śmiercią i wierszami. Było dla mnie jasne, że nie będę, nie chcę w jakikolwiek sposób się w nią wcielać, tylko raczej być bliską świadkinią jej historii, ze świadomością, jak bardzo ograniczony mam do niej dostęp. Zależało mi, by do opowieści biograficznej wprowadzić obrazy, metafory, które będą ją organizować i kondensować. Taką baśnią, która odsłania się w trakcie mojej opowieści, jest tradycyjna baśń o Żar-ptaku, którą na pewno Sana słyszała z ustnych przekazów, prawdowdopodobnie od swojej rówieńskiej babci Chai. Wyobraziłam sobie tę sytuację opowiadania, sprzed-wiersza. To był jeden trop. A drugi trop dotyczył tytułowej "żeńskiej odmiennej pieśni" - na różne sposoby podejmowanego przez Ginaczankę tematu "kobiecej perspektywy", "żeńskiej dykcji", zwłaszcza w wierszu, w którym Zuzanna staje do słownego pojedynku z samym Homerem, twórcą Iliady - największej opowieści o wojnie...

J.K: Tytuł tegorocznej edycji Festiwalu “Pieśniarze i ich opowieści” odnosi się zarówno do tradycyjnych pieśni i eposów, jak i współczesnej poezji. Od chwili wybuchu wojny na Ukrainie jesteśmy świadkami “powrotu pieśniarzy” - poezja i poeci znów stali się nam potrzebni w tym dramatycznym czasie. Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje? Czy w tym kontekście wojny postać Zuzanny Ginczanki i jej twórczość wybrzmiewają z jeszcze większą mocą?

B.F: Jak pisała Zuzanna Ginczanka, tłumacząc podczas wojny we Lwowie wielką poetkę ukraińską Łesię Ukrainkę: "Słowo, dlaczego nie masz mocy stali". Słowo, to poetyckie słowo, nie ma mocy stali, nie zatrzyma bomb spadających na naszych oczach na ukraińskie miasta i domy. Nie przywraca życia umarłym. Ale o nich świadczy. Tylko tyle i aż tyle. I ma moc przenoszenia nas w czasie - i o tym tez jest nasza opowieść o Ginczance, którą współtworzę ze wspaniałym muzykiem i pieśniarzem Robertem Lipką. Robert dołożył do naszej opowieści pieśni przedwojennych twórców żydowskich, które niesamowicie współgrają z wierszami i doświadczeniami Ginczanki. A Tomek Grabowski, głuchy artysta-grafik, który przygotował autorskie poruszające animacje na podstawie kilku rysunków i zdjęć Zuzanny, będzie zatrzymywał nas w tej słownej podróży - w ciszy.

***

„Ginczanka. Żeńska odmienna pieśń” – Beata Frankowska, Robert Lipka, Tomasz Grabowski

Piątek, 18 listopada, godz. 19.00

17. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Opowiadania

PIEŚNIARZE I ICH OPOWIEŚCI

Mazowiecki Instytut Kultury, ul. Elektoralna 12

bilety: https://goout.net/pl/bilety/ginczanka-zenska-odmienna-piesn/dwto/
www.festiwalopowiadania.pl

Festiwal dofinansowano ze środków otrzymanych od m.st. Warszawy oraz budżetu państwa - ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Organizatorzy: Stowarzyszenie “Grupa Studnia O.”, Mazowiecki Instytut Kultury.

Źródło:

Materiał nadesłany