Ton mówienia o Kościele i księżach zmienił się w teatrze na dobre. "Dzisiaj inaczej się nie da"? - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
"Dzieci księży" [na zdjęciu] - to dobry tytuł na afisz, bo przecież dotyczy świata, gdzie podstawowe rozwiązanie tytułowego problemu brzmi: "Nie afiszować się". Reżyserka Daria Kopiec na Scenie na Woli warszawskiego Teatru Dramatycznego wzięła na warsztat wydane przez Krytykę Polityczną reportaże Marty Abramowicz pt. "Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica". To historie odkrywania tożsamości, poczucia opuszczenia i zlekceważenia przez duchownego - rodzica. Co gorsza, jak się okazuje, po wykonaniu wielkiego rodzinnego śledztwa wspartego badaniami genetycznymi prawda nie daje wiele satysfakcji. Powtarza się za to w opowieściach dzieci księży wzorzec wstydu, bo "co ludzie powiedzą", zsyłania do innej parafii, rozmów z biskupem, stawiania zarówno uczuć duchownego, jak i jego rodziny na ostatnim miejscu. Słyszymy o miotaniu się duchownych między karierą w kościelnej korporacji, brakiem innego pomysłu na siebie i zapewnieniem sobie bytu a próbami bycia