Chociaż zgodnie oceniliśmy, że w 2008 roku dobrze się działo w lubelskiej kulturze, to jednak sami siebie zaskoczyliśmy miażdżącą przewagą plusów nad minusami. Dziwne to, ale prawdziwe - piszą dziennikarze Polski Kuriera Lubelskiego.
Planowaliśmy zrobić zestawienie po bożemu, czyli wybrać 10 zdarzeń najbardziej wartościowych i 10 gniotów, ale do tej drugiej kategorii po prostu nie znaleźliśmy wystarczającej liczby kandydatów. Więc do licha z symetrią. Cieszmy się z dobrej kondycji lubelskiej kultury, bo drugi taki dziwny rok może się szybko nie powtórzyć. Plusy Inne Brzmienia Nieważne, że Morcheeba - główna gwiazda festiwalu zagrała trochę poniżej oczekiwań. Nieważne, że na Starym Mieście, gdzie organizowane były imprezy, pojawiło się kilka tysięcy słuchaczy, zamiast oczekiwanych kilkudziesięciu. Ważne, że Inne Brzmienia były pierwszym lubelskim festiwalem robionym z takim impetem, z taką promocją i za takie pieniądze (organizacja kosztowała ok. 2 mln zł). Ważne, że nareszcie Lublin się doczekał koncertów światowej klasy wykonawców, co do tej pory wydawało się niemożliwe. Ważne, że przez te kilka dni mogliśmy poczuć się jak obywatele przyzwoitego