Nie zawsze twórców teatralnych nagradza się za to, jak zrobili spektakl. Czasem daje się im nagrody za samo podjęcie tematu. I choć "Andersenowi" gratulujemy głównie odwagi, której wymagało poruszenie problemu przemocy w rodzinie, to co do jakości także nie mamy zastrzeżeń - pisze Kacper Sulowski w Gazecie Wyborczej - Lublin, z okazji trwającego plebiscytu "Wydarzenia Kultury Strzały 2014", którego rozstrzygnięcie nastąpi 24 marca.
Na scenie poznajemy z pozoru zwyczajną, szczęśliwą rodzinę. Mama, tata i syn - Boj - wspólnie się bawią, spędzają czas, uśmiechają się. Wszystko jak na widokówce. Ptaszki ćwierkają, przyroda rozkwita. Do czasu. Sielanka szybko się kończy, kiedy dołącza do nich ktoś jeszcze. Złego Pana nie widać, ale każdy doskonale wie, kiedy nadchodzi. To on decyduje, w którym momencie kończy się zabawa, a beztroska zamienia się w lęk. Problem przemocy Teatr Andersena jako pierwszy w Polsce wziął na warsztat głośną książkę dla dzieci norweskiej pisarki Gro Dahle. "Zły Pan" to świetnie napisana historia o problemie przemocy w rodzinie. Ojciec nie radzi sobie z gniewem i agresją. Kiedy wpada w szał, bije, krzyczy, a potem płacze i przeprasza. Żeby zgnieść wyrzuty sumienia po awanturze, przychodzi z torbą prezentów. Norweska reżyserka Simone Thiis z dużym wyczuciem, ale i odwagą podjęła trudny i nieporuszony dotąd na naszym podwórku temat. Z