Pełna nazwa zawiązanego w roku 2016 stowarzyszenia brzmi: Teatr Na Pustej Podłodze pamięci Tadeusza Łomnickiego i nawiązuje ona do metody pracy wielkiego aktora nad elementarnymi zadaniami aktorskimi, ze studentami kilkunastu kolejnych pierwszych roczników warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza, którą aktor-pedagog nazwał właśnie „teatrem na pustej podłodze”. Pisze Waldemar Matuszewski.
Tadeusz Łomnicki (1927-1992) tak mówi o niej: „Metodę mogłem wyrazić w jednym zdaniu: ukazywać im [studentom] możliwości, o jakie sami siebie nie podejrzewają. (…) kształcenie przypominało w jakiś sposób podawanie narkotyku, szlachetnego narkotyku, przy jednoczesnym przekonaniu obu stron, mniej lub bardziej jasno sobie uświadamianym, że w przyszłości prawdopodobnie nie uda się nawet zaspokoić pragnienia. Przygotowywałem narkotyk (…) i podawałem go, bez względu na następstwa. Wiedziałem, że kto w narkotyku zasmakuje, będzie w przyszłości nadal do czegoś dążył, będzie czegoś szukał – bez względu na to, czy okoliczności mu sprzyjają, kto pozostanie obojętny, ten stanie się kiedyś jednym z wielu teatralnych zjadaczy chleba” (T. Łomnicki, „Moja metoda, moje błędy”, [w:] „Spotkania teatralne”, Warszawa 2003, s.301). Po latach obecność tej metody widać w pracy całego pokolenia reżyserów i aktorów, którzy wyszli spod ręki Mistrza.
Idei tej pozostaje wierne nasze stowarzyszenie – nie tylko w przygotowywanych spektaklach, ale i szerokiej działalności propagowania sztuki teatru tak wśród najmłodszych odbiorców, jak i dorosłych widzów zamieszkujących z dala od instytucjonalnych teatrów. Przykładem z pierwszego zakresu działalności niech będzie Scena Letnia dla Dzieci im. Jadwigi Warnkówny w Brwinowie. Miała ona do tej pory już cztery edycje, dając najmłodszym mieszkańcom podwarszawskiej gminy możliwość obejrzenia (przez cztery kolejne okresy wakacyjne) aż 35 spektakli. W przeważającej większości są to spektakle lalkowe o charakterze interaktywnym, prezentowane przez profesjonalne zespoły z terenu całego kraju. Integralną częścią każdego ze spotkań jest teatralne wtajemniczenie, następujące zaraz po przedstawieniu – aktorzy zdradzają bardzo młodej widowni tajniki budowy i funkcjonowania mechanizmów lalkowych a także dają im możliwość samodzielnej animacji.
Zainteresowanie najmłodszej widowni spektaklami lalkowymi jest tak wielkie, że narodziła się w Brwinowie idea powołania do życia Małej Akademii Teatralnej, której uczestnikami miałyby być tutejsze przedszkolaki i najmłodsze klasy szkolne. Ponieważ spektakle na Scenie Letniej, wznoszonej każdorazowo na zmodernizowanym brwinowskim targowisku, odbywają się za dnia, w jej programie nie są uwzględniane spektakle, które wymagają zaciemnionego wnętrza, tzn. sali teatralnej. Taka salka, doskonale nadająca się do prezentowania kameralnych spektakli i prowadzenia zajęć warsztatowych dla małych grup, właśnie powstała - w nowo wybudowanym budynku biblioteki miejskiej w Brwinowie. Warunek kameralności musi być spełniony przy tego rodzaju pracy z młodym (i najmłodszym) widzem, która ma mieć charakter praktyczny – po prezentacji przez aktorów krótkiego spektaklu z gatunku teatru cieni, czy tzw. „czarnego teatru”, wszystkiego, co jest teatralną grą światła i cienia, to dzieci pod kierunkiem artystów-lalkarzy stają się animatorami. Jesteśmy dopiero na początku tego projektu, zobaczymy.
Natomiast dzielenie się narkotykiem Teatru z dorosłą widownią, która nie miała z teatrem zbyt wiele do czynienia w swym życiu, wydaje się zadaniem znacznie trudniejszym. Stowarzyszenie Teatr Na Pustej Podłodze pamięci Tadeusza Łomnickiego, mające swoją siedzibę w gminie Brwinów, wyruszyło ze swoimi spektaklami w lokalny objazd – aby dzielić się teatrem z innym, z tymi którym dane było mieszkać „daleko od szosy”. Spektakle miały swoje premiery na scenie Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie (monodram Jacka Zienkiewicza pt. „Donna Kamelia” wg opowiadania Stanisława Kowalewskiego - w 2016 r., „Romans z pajacem” wg opowiadania Stefana Kiedrzyńskiego - w 2018).
Te sołeckie prezentacje teatralne (w Biskupicach, Mosznie, Żółwinie itd.) odbywały się na ogół – z braku sali widowiskowej – w przestrzeni miejscowej straży pożarnej (poddanej za każdym razem adaptacji, przy sporym nakładzie pracy reżysera i scenografa). Głęboki ukłon należy się przy tej okazji aktorom, którzy „nie wybrzydzali”, na nieteatralne warunki nie narzekali. Co ciekawe spektakle przygotowywane wedle recepty naszego wielkiego Patrona zachowywały swoją teatralną nośność nawet w tych trudnych warunkach. Na ogół frekwencja (około 50 osób) dopisywała.
Ale właśnie kwestia frekwencji jest punktem najtrudniejszym, zdolnym zniechęcić każdego entuzjastę sztuki Teatru, kiedy porywa się on na podawanie teatralnego narkotyku „daleko od szosy”. Sam jest już od tego narkotyku uzależniony i jak bardzo wielu ludzi, którzy całe swoje zawodowe życie teatrem się zajmowali, nie potrafi go odstawić, ba, pozostaje (i pozostanie na zawsze) w przekonaniu, że to podawanie teatralnej mikstury, to jego obowiązek. Przecież Mistrz Tadeusz Łomnicki, nauczając młodych ludzi teatru, podkreślał wciąż i powtarzał, że teatr dzieje się „pomiędzy” – pomiędzy tworzącym go artystą teatru a (nie mniej istotnym w tym procesie) odbiorcą.
W małej wsi Parzniew, położonej jeszcze na terenie gminy Brwinów, chociaż już na skraju Pruszkowa – pierwsze zapisy mówiące o istnieniu wsi pochodzą z XIV wieku – Stowarzyszenie Teatr Na Pustej Podłodze zainaugurowało (we współpracy z Burmistrzem Gminy Brwinów i Sołtysem Parzniewa) Parzniewskie Spotkania z Filmem, Teatrem i Muzyką (wstęp wolny!). W nurcie teatralnym – na początek „Donna Kamelia” (22 listopada 2024 r.). Najstarsi mieszkańcy mówią, że teatru tu nigdy nie było. Frekwencja dopisała, odbiór wspaniały, pełne skupienie (choć z elementem miejscowego, „wskazującego na spożycie”, folkloru; widać tak zawsze być musi…). I choć więcej było widzów przyjezdnych, niż miejscowych, nie pozostaje nam nic innego, jak wierzyć, że magia Teatru, porównana przez Mistrza do narkotyku, udzieli się także tym zupełnie nowym uczestnikom teatralnej wspólnoty. Takich działań, jak to nasze jest (na szczęście!) bardzo wiele w całej Polsce. Jest wielu artystów, którzy (z bardzo różnych względów, nie zawsze wiekowych) nie odnajdują się już w teatrze, ale sądzą, że bez niego nie można żyć, i podają (pro publico bono) teatralny narkotyk, chociaż często mają pod górę…