Ten rok w krakowskiej kulturze należał zdecydowanie do jednej instytucji. Stary Teatr potraktował Kraków jak jelenia, którego należy ustrzelić i poćwiartować. Strzelbę naładowano prochem pełnym prowokacji. Minister Bogdan Zdrojewski nie przewidział, że jego decyzja będzie miała skutki polityczne - pisze Rafał Stanowski w Dzienniku Polskim.
Jan Klata, autor wielu nagradzanych spektakli, postanowił w Krakowie przeprowadzić eksperyment - na teatrze, publiczności i - zdaje się niechcący - na sobie samym. Wraz z wicedyrektorem Sebastianem Majewskim wystawił te wszystkie elementy na próbę ognia, sprawdzając, jaka jest wytrzymałość materiału. Stary Teatr miał nie bawić się w potulnego baranka, ale zacząć zionąć ogniem, redefiniując tradycję tej sceny. Na pierwszy ogień poszedł sam Klata. Pojawił się w Krakowie w atmosferze skandalu - przeciwko jego przyjściu protestował min. Krystian Lupa, niezadowolony z wyboru ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. " Jestem przeciwnikiem Klaty na stanowisku dyrektora Starego Teatru. Jako jego nauczyciel wiem, że to niezwykle wyrazisty reżyser, ale charakterologicznie nie nadaje się on do pełnienia tej funkcji", mówił Lupa. Część aktorów Starego także optowała za innym sternikiem, licząc na rządy Bartosza Szydłowskiego z Łaźni Nowej, dyrektora fes