Klatę czeka niełatwe zadanie. Po pierwsze będzie pracował z zespołem artystycznym, który przed paroma dniami poparł większością głosów kandydującego na to stanowisko Bartosza Szydłowskiego. Jak by tego było mało, Klata nie ma doświadczenia w prowadzeniu instytucji kultury. Przede wszystkim jednak będzie się musiał zmierzyć z wielką tradycją Starego Teatru - piszą Tomasz Handzlik i rfk w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Tuż po powrocie Jana Klaty z Drezna, gdzie obecnie przygotowuje premierę "Tytusa Andronikusa", minister kultury powoła go na stanowisko dyrektora Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Reżyser będzie się musiał zmierzyć z wielką tradycją i zespołem, który go nie chciał. W poniedziałek w Ministerstwie Kultury odbywały się rozmowy z kilkoma kandydatami na stanowisko dyrektora krakowskiego teatru. Starali się o nie Jan Klata, Bartosz Szydłowski, Michał Zadara, Tadeusz Bradecki i Grzegorz Jarzyna. Ten ostatni szybko jednak wycofał swą kandydaturę, twierdząc, że został źle zrozumiany. Zespół, który oceniał zaproponowane koncepcje działania teatru, a w którym zasiadali m.in. Barbara Borys-Damięcka, Krzysztof Globisz, Jerzy Trela i prof. Jacek Popiel, zarekomendował ministrowi Jana Klatę. - Zdecydowaliśmy o tym jednogłośnie, mając przekonanie, że to decyzja oparta na merytorycznych przesłankach, bo Jan Klata to reżyser, który propo