„Kto zabił w Konitzville” wg Artura Grysiaka i Rafała Matusza w reż. Ewy Ignaczak w Teatrze Gdynia Główna. Pisze Beata Baczyńska w „Gazecie Świętojańskiej”.
To, co stanowi kanwę tego spektaklu, wydarzyło się naprawdę. Makabryczne morderstwo osiemnastoletniego gimnazjalisty Ernesta Winklera wstrząsnęło nie tylko całym Konitz, jak wówczas nazywano Chojnice, ale Cesarstwem Niemieckim, w którego granicach leżało, a nawet odbiło się głośnym echem na świecie. Do 11 marca 1900 r., dnia, kiedy popełniona została zbrodnia, w tej niewielkiej miejscowości Polacy, Niemcy i Żydzi tworzyli dość zgodną społeczność, w której nie dochodziło do większych zatargów na tle narodowym czy religijnym. Jednak odnalezienie rozczłonkowanego ciała, a przede wszystkim poszukiwanie winnego tego bestialskiego czynu, spowodowało zniszczenie wspólnoty społecznej przez wzajemne oskarżenia, lęki, wrogość. Do głosu doszły ukrywane wcześniej animozje, a najgłośniej brzmiały oskarżenia skierowane przeciwko Żydom. Niewyjaśniony mord został wykreowany na morderstwo rytualne, a do Konitz zaczęli zjeżdżać antyżydowscy agitatorzy, co zakończyło się zamieszkami i spaleniem synagogi. Niepokoje społeczne dotknęły nie tylko Chojnice, ale wiele sąsiednich miejscowości, niszcząc spokój i poczucie bezpieczeństwa mieszkańców. Winni zabójstwa Ernesta Winklera nigdy nie zostali odnalezieni i osądzeni, tak jak uniknęli odpowiedzialności ci, którzy rozpętali nienawistną kampanię.
„Kto zabił Konitzville” nie jest typowym spektaklem kryminalnym,
szukającym odpowiedzi na pytanie: Kto zabił? Choć rozpoczyna się od
pojawienia na scenie Ernesta Winklera zapowiadającego poszukiwania
swojego mordercy, to ostatecznie celem staje się badanie społeczeństwa i
zmian, które dokonały się w tkance społecznej na skutek zaistniałej
sytuacji. We fragmentarycznych obrazach poznajemy kolejne etapy historii
morderstwa od odnalezienia pierwszych fragmentów ciała (interesująca
scena zabawy „saneczkarzy”), przez śledztwo, kolejne oskarżenia, obronę,
stającą się atakiem wydobywającym na światło dzienne wszystkie ukrywane
do tej pory pretensje i obawy, które ostatecznie sprawią, że miasto
przestaje istnieć w dotychczasowej formie. Ciekawą ilustracją tego
rozpadu Konitz stanowi wizualizacja (wykonana przez Marzenę Chojnowską)
prezentująca fotografię placu przed dworcem. Na początku zapełnia się
ona postaciami – wizerunkami mieszkańców tworzących zwartą grupę
wypełniającą całą wolną przestrzeń przed budynkiem, zaś na koniec ze
zdjęcia znikają kolejne osoby, a przedstawione miejsce pozostaje puste i
jakby martwe. Ciekawostką jest to, że fotografie wykorzystane do
stworzenia tego zbiorowego portretu są autentyczne i przedstawiają
mieszkańców Chojnic.
Jak zwykle Teatr Gdynia Główna mobilizuje wyobraźnię widza ograniczając scenografię do zaledwie kilku rekwizytów – walizki, drewnianej ławki, deskorolek, szalika. W tej prawie pustej przestrzeni trzech aktorów: Bartłomiej Deklewa, Piotr Rogalski i Piotr Ujejski tworzą całą galerię postaci – mieszkańców Konitz. Zmieniają się, wymieniają rolami, starają nadać swym postaciom charakterystyczny rys, aby jak najpełniej oddać obraz indywidualnych bohaterów tworzących jednocześnie zbiorowy portret społeczeństwa doświadczonego dramatyczną sytuacją, z którą musieli się zmierzyć.
Spektakl „Kto zabił w
Konitzville” porusza interesujący i ważny temat mechanizmów społecznych,
które uruchamiają się w chwilach trudnych, w momentach zagrożenia i
wydobywają to, co choć starannie ukrywane, jednak istnieje w zbiorowej
podświadomości. Może warto zastanowić się przy okazji tego spektaklu,
jakie lęki, uprzedzenia, przesądy drzemią w nas i czego potrzeba, żeby
pozwolić im przejąć nad nami kontrolę.