Oburzająca sytuacja w jednym ze stołecznych teatrów - TR Warszawa - wywołuje coraz gwałtowniejsze protesty. Dołączyła do nich Społeczna Rada Kultury - pisze Agata Diduszko-Zyglewska w "Dzienniku Opinii" Krytyki Politycznej.
TR Warszawa od stycznia dogorywa - bez dyrektora naczelnego, dofinansowania i gwarancji zachowania sceny (lub otrzymania innej). Wygląda na to, że choć nie minął jeszcze rok od wielkiego protestu "Teatr nie jest produktem/widz nie jest klientem" - wywołanego m.in. zlikwidowaniem przez władze Warszawy jednej z trzech eksperymentalnych scen w mieście (mowa oczywiście o Teatrze Dramatycznym pod kierownictwem Pawła Miśkiewicza) - a gabinet Pani Prezydent bierze się za demontaż kolejnego teatru, który nie zajmuje się inscenizacjami lektur szkolnych. Naprawdę trudno zrozumieć motywy ratusza, bo TR Warszawa promuje nasze miasto na całym świecie - i utrzymywanie go po prostu najzwyczajniej się opłaca. Pozbycie się Grzegorza Jarzyny i TR-u to efektowny samobój na polu kultury. Jednak obawiam się, że Pani Prezydent nie działa pod przemożnym wpływem romantycznego paradygmatu, który nakazuje Polakom delektować się porażkami. Analiza sytuacji prowadzi mnie do