"Przebudzenie wiosny" na motywach sztuki Franka Wedekinda w reż. Zofii Gustowskie w Teatrze Ochoty im. Haliny i Jana Machulskich w Warszawie. Pisze Zuzanna Liszewska-Soloch w portalu Teatrologia.pl.
Zofia Gustowska, pracując nad swoim dyplomem reżyserskim, sięgnęła po baśń o sierotce Marysi i krasnoludkach, i jej mroczne podteksty, a także po sztukę z końca XIX wieku, by całkiem współcześnie opowiedzieć o buncie, mękach i niebezpieczeństwach dorastania. W czasach, gdy do szpitala trafia coraz więcej dzieci i młodych ludzi po próbach samobójczych Przebudzenie wiosny wydaje się szczególnie aktualne i wymowne.
Czasem coś, co zaczyna się niewinnie, od zabawy, eksperymentu, przeradza się w przemoc czy dramat. „Skoro wszyscy umarli, to nie ma sensu się bawić” – stwierdza jedna z bohaterek. Młodzi ludzie często nie odróżniają fikcji od rzeczywistości. Bardzo łatwo ktoś – na skutek pomówienia czy jakiejkolwiek odmienności – staje się kozłem ofiarnym lub winnym. Zabawa w miłość i śmierć jest jak zabawa w gorące krzesła – zdają się mówić twórcy spektaklu. Czy Bóg – wielki narrator w baśni – bawi się nami, czy raczej my bawimy się w Boga? W czym młodzi ludzie mogą znaleźć oparcie, jeśli buntują się przeciwko rytuałom i instytucjom? Ciało pedagogiczne w maskach krasnoludków jest skompromitowane. Rytuały – narodziny, pogrzeby, śluby – to przebieranki lub zabawa, i mogą być odbierane powierzchownie.
Do takiego świata – tętniącego głośną muzyką, namiętnościami, strachem, pragnieniem akceptacji – zapraszają nas młodzi twórcy spektaklu. Świata, w którym cienka granica dzieli miłość i nienawiść. Dziecięce zabawki mieszają się tu z porno gazetkami i graffiti. „Oprawię cię w złote ramy i powieszę nad moim łóżkiem” – głosi jeden z napisów. Graffiti robi umazana niebieską farbą dziewczyna w przeźroczystej bluzce i szortach. A przy murze z graffiti rośnie drzewo poznania dobra i zła.
Przebudzenie… powstawało bardzo szybko w czasach pandemii, na początku próby odbywały się online, poprzez platformę zoom. Może stąd także obecność niemal już nieodłącznych elementów współczesnej inscenizacji – kamery, którą operują aktorzy i projekcji video na scenie.
„Chciałam opowiedzieć bardzo prostymi środkami o poczuciu osamotnienia i oddalenia, jakie wtedy odczuwało wiele osób” – powiedziała reżyserka w rozmowie z Agatą Tomasiewicz na łamach „Teatru”.
Język sztuki Wedekinda miesza się tu z językiem ulicy, aktorzy zdają się improwizować na tematy poruszone w utworze, który wówczas wywołał skandal – mówiącym o seksualności i osamotnieniu wychowywanych w dusznej atmosferze nakazów i zakazów nastolatków. Zauważmy ich – zdają się mówić twórcy przedstawienia.
Młodzi aktorzy to mający po dwadzieścia kilka lat laureaci konkursu „Polowanie na motyle”. Są odważni, autentyczni i szczerzy. Sięgają po rożne środki wyrazu, choć konwencja spektaklu jest umowna, gra jednak realistyczna, bliska brutalistom. Przebudzenie wiosny to pierwsza z szeregu premier, które będą prezentowane przez nich na deskach jednego z najmniejszych warszawskich teatrów. Przed nami Tramwaj zwany pożądaniem Williamsa w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej, Młokos Dostojewskiego w reżyserii Igora Gorzkowskiego i Noc ciemna. Opowiadania Franza Kafki w reżyserii Michała Zdunika. Trzymam za nich mocno kciuki.