EN

31.03.2025, 10:21 Wersja do druku

Spijać krew, spijać strach

„Drakula” Brama Stokera w reż. Jakuba Roszkowskiego w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Pisze Agnieszka Loranc w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Jeremi Astaszow/mat. teatru

Powieść Dracula Brama Stokera była wielokrotnie poddawana replikacjom – zarówno w literaturze, kinie, jak i teatrze. Jej epistolarna forma, składająca się z dzienników, listów i artykułów prasowych, została z wiernością przełożona na język sceny przez Jakuba Roszkowskiego w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Reżyser wydobywa esencję gotyckiej atmosfery strachu, tajemnicy i nieuchronności zła, tworząc widowisko, które mocno oddziałuje na wyobraźnię widzów.

Zacząć od wysokiego C

Spektakl rozpoczyna się z impetem. Na tylnym balkonie dziewięć upiornych sylwetek wykonuje surowy, chóralny śpiew, dyrygowany sprzed sceny przez samego Draculę. Choć jego imię widnieje w tytule, to na scenie pojawia się rzadko – bardziej jako legenda, opowieść przywoływana przez bohaterów niż realna postać. Jego symboliczną obecność podkreśla Dominik Strycharski, tworząc muzykę na żywo. Czasami chowa się w bocznej wnęce sceny, skąd emituje elektroniczne brzmienia, czasami przechadza się po scenie, szepcząc do mikrofonu pojedyncze kwestie i harmonizując powracający chór.

Narracja podzielona na głosy

Roszkowski operuje całym wachlarzem adaptacyjnych rozwiązań. W spektaklu znajdziemy zarówno opowieść Jonathana Harkera (Mariusz Galilejczyk) wyruszającego do Transylwanii, dramaty uliczników i marynarzy, jak i krucjatę przeciwko wampirowi. Pojawia się także historia stopniowego obłędu Renfielda (Kornel Sadowski) – człowieka intelektu, dla którego kontakt z nadprzyrodzonym prowadzi do wewnętrznego rozpadu.

Siła kobiecych postaci

Jednak najciekawszym elementem budowania narracji jest wątek kobiecy. Lucy Westenra (Klaudia Cygoń-Majchrowska) i Mina Harker (Alicja Stasiewicz) początkowo wydają się jedynie lekkimi, niemal infantylnymi przerywnikami w opowieści. Zasiadają na bocznych balkonach jak szekspirowskie Julie, wymieniając miłosne wiadomości. Jednak to one ostatecznie przejmują ciężar opowieści i nadają jej emocjonalnej głębi. Przemiana Lucy to jeden z najbardziej przejmujących momentów przedstawienia. Klaudia Cygoń-Majchrowska, będąca także autorką choreografii, operuje w tej roli zarówno kobiecym powabem, jak i niepokojącą dzikością. Ekspresja ciała staje się narzędziem opresji wobec jej bohaterki, ukazując grozę wampirycznej transformacji.

Spektakl jako symfonia wizualna

Największym walorem gliwickiego Draculi jest jednak jego warstwa wizualna. Scenografia i kostiumy autorstwa Mirka Kaczmarka stanowią osobne widowisko. Tym razem bohaterowie ubrani są all in black: luźne puchówki, szerokie spodnie i rozkloszowane, śliskie spódnice. Ich powieki spowijają czarne plamy, niczym u postaci wyjętych z wczesnego kina, filmów Roberta Wiene. Zbliżenia kamer chwytają detale twarzy, potęgując wrażenie tajemnicy. Gra światła wprowadza atmosferę niepewności, w której nic nie jest do końca widoczne. Scenografia opiera się na ruchu i iluzji: bohaterowie wyłaniają się spod rozwiewanych tiulowych zasłon, znikają w cieniu lub wyskakują ze śluzy na scenie.

Strach wczoraj i dziś

Gliwicki Dracula oddaje ducha powieści Brama Stokera, jednocześnie ubierając klasykę horroru w bardzo współczesne widowisko teatralne. Spektakl nie tylko przywołuje lęki znane z literatury gotyckiej, ale też wpisuje się w aktualny kontekst – to refleksja nad współczesnym strachem, nad złem czającym się tuż za granicą naszej codzienności.

Tytuł oryginalny

Spijać krew, spijać strach

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Agnieszka Loranc

Data publikacji oryginału:

31.03.2025