- Na Facebooku powstał profil "Merczyński, nowy DJ Episkopatu Polski". Zarzucają, że poddał pan spektakl "Golgota Picnic" bez walki. Boli? - Jak cholera. Płacę cenę, ale to nie ja zdjąłem spektakl. To rzeczywistość, polityka, procesja wdarła się na mój festiwal i zagroziła życiu moich przyjaciół. Jeśli po Janku Klacie nic się nie wydarzyło, gdy został zastraszony, to może teraz wszyscy się ockną! - mówi Michał Merczyński, dyrektor Malta Festival Poznań.
Spektakl, w którym Jezus tarza się wśród hamburgerów, musiał wywołać protesty w kraju, gdzie wojuje się krzyżem pod Pałacem Prezydenckim, a najsilniejszy sygnał ma Radio Maryja. - Przypuszczałem, że będą protesty, ale to mnie przerosło. Przez 24 lata festiwalu unikał pan kontrowersji. - Zdarzały się. W 1993 roku prawicowi radni chcieli zabrać nam dotację, gdy teatr Turbo Catolet chodził po mieście z trumną. W 1997 roku była wrzawa, gdy pokazaliśmy spektakl o manipulacji mediów. W 2011 roku oburzył się "Fakt", gdy po mieście biegała naga aktorka. Przyjeżdżała policja, dawała nam mandat. Każdego wieczoru, gdy to graliśmy, ludzie przychodzili, by zobaczyć tylko ten mandat. Musieliśmy wytypować pracownika festiwalu, by czekał gotowy do jego przyjęcia. Od czego zaczęła się awantura z "Golgota Picnic"? - Sześć tygodni temu na prawicowej stronie Krucjaty Młodych zaczęto zbierać podpisy przeciwko spektaklowi. Pomyślałem: wcześnie si�