EN

28.12.2022, 14:34 Wersja do druku

Sonata o chorej miłości

„Sonata Kreutzerowska” wg Lwa Tołstoja w reż. Łukasza Lewandowskiego w Teatrze Osterwy w Lublinie. Pisze Krzysztof Krzak w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Maciej Rukasz / mat. organizatora

Mała Scena w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie jest rzeczywiście bardzo mała. Wszystkiego 45 miejsc w czterech rzędach. Widz ma aktorów na wyciągnięcie ręki i vice versa. To idealne miejsce na stworzenie kameralnego spektaklu. Takiego jak monodram Daniela Salmana „Sonata Kreutzerowska” według Lwa Tołstoja w reżyserii Łukasza Lewandowskiego (premiera odbyła się 26 listopada 2022 roku).

Publiczność wypełnia przestrzeń widowni przy wtórze muzyki wykonywanej na żywo przez wiolonczelistkę Małgorzatę Pietroń (zabrzmi jeszcze w znaczących momentach przedstawienia). A potem wchodzi on. Zupełnie inny niż opisywał go Tołstoj w swojej noweli: niewysoki jegomość o gwałtownych ruchach, jeszcze nie stary, lecz o przedwcześnie chyba posiwiałych kędzierzawych włosach, który miał na sobie stare dobrze uszyte palto z barankowym kołnierzem. Na scenie widzimy młodego, przystojnego mężczyznę ubranego przez Emila Wysockiego, twórcę kostiumów do tego przedstawienia, z dyskretną, acz raczej współczesną elegancją. Ten kontrast między powierzchownością a ciemnymi zakamarkami duszy bohatera będzie potęgował tragizm „Sonaty Kreutzerowskiej” przy holistycznym odbiorze spektaklu. A to, o czym opowiada Pozdnyszew ustami Salmana już samo w sobie budzi sprzeciw i oburzenie. A jeśli dodamy do tego kategoryczność wyrażanych poglądów i głębokie przekonanie o ich słuszności, to wówczas dotrze do nas z całą mocą przesłanie tego sprawnie, z wieloma ciekawymi rozwiązaniami realizacyjnymi wyreżyserowanego przez Łukasza Lewandowskiego i świetnie zagranego przez Daniela Salmana spektaklu.

Aktor, będący równocześnie adaptatorem tekstu Tołstoja, skupił się na historii małżeństwa Wasilija Pozdnyszewa zakończonego zbrodnią. Opowieść zaczyna się, gdy bohater ma 16 lat i pierwszy raz zaznaje rozkoszy cielesnych z kobietą, co niszczy jego czysty stosunek do przedstawicielek płci przeciwnej. Od tej pory młodzian uznaje akt płciowy za pokalanie kobiety, która staje się dla niego, rozpustnika, tylko narzędziem rozkoszy. Co nie przeszkadza mu w snuciu planów o małżeństwie z niewiastą godną siebie. Kiedy ją znajduje, dość szybko w stosunki między małżonkami wkradają się niedobre emocje, z których najbardziej niebezpieczną jest bezgraniczna zazdrość, swoje źródło mająca w chorych urojeniach mężczyzny. A te urojenia – poza „oryginalnymi” poglądami Pozdnyszewa na małżeństwo, rodzicielstwo – biorą się z jego stosunku do kobiety, jej roli w społeczeństwie i w życiu rodziny. Między małżonkami toczy się ustawiczna walka o prawo żony do kierowania swoim życiem, wyglądem, kontaktami. Mówi się też o pozornym równouprawnieniu kobiet i mężczyzn. Między innymi z tego powodu „Sonata Kreutzerowska” w lubelskim Teatrze Osterwy jest przedstawieniem jak najbardziej aktualnym, mimo iż powstała na podstawie tekstu napisanego pod koniec XIX wieku. Tak jak aktualna jest chora miłość podszyta nienawiścią, patriarchat, dążenie do dominacji męskiej nad kobietami, uzurpowanie sobie prawa do kierowania życiem kobiety, ograniczania jej praw i wolności. Czy te hasła nie brzmią współcześnie? Jak najbardziej, niestety…

Przedstawienie wyreżyserowane przez Łukasza Lewandowskiego ma charakter spowiedzi bohatera ze swojego życia, zwłaszcza wydarzeń prowadzących do zabójstwa żony. Choć określenie „spowiedź” nie jest tu może najbardziej adekwatne, bowiem nie mamy tu elementy żalu za grzechy. Bardziej właściwe byłoby: zeznanie przed ławą przysięgłych. Pozdnyszew twierdzi: „musiałem to zrobić”, nie zasłania się afektem, niepamięcią. Przeciwnie, z prokuratorską dokładnością odtwarza przebieg wydarzeń, zaznaczając je kredą na podłodze, jak podczas wizji lokalnej. Wstrząsająca jest sekwencja z udziałem potężnej, naturalistycznie odtworzonej lalki (aktor współpracował w zakresie technik lalkowych z Danielem Laseckim). Na drugim niejako biegunie znajduje się znakomicie wymyślona i zagrana pantomimicznymi środkami humorystyczna scena przedstawiająca miodowy miesiąc państwa młodych. Aktorsko to bardzo dobre przedstawienie, choć pod względem emocji pewnie niełatwe dla wykonawcy. Daniel Salman szybko jednak pozyskuje sobie widownię, tworzy atmosferę intymnego spotkania (m.in. poprzez bezpośrednie zwracanie się do publiczności), przemyślanie ogrywa też elementy bardzo pomysłowej, choć niezbyt rozbudowanej, siłą rzeczy, scenografii i rekwizyty. Świetnie buduje napięcie emocjonalne, wiarygodnie oddaje udrękę zazdrości swojego bohatera.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Krzysztof Krzak

Data publikacji oryginału:

27.12.2022