Klamka zapadła: radni stołecznego metropolitalnego miasta Katowice pod dyktando prezydenta dokonali połączenia dwóch miejskich instytucji artystycznych (Górnośląskiego Centrum Kultury i Estrady Śląskiej). Fuzję uchwalono wbrew jednomyślnej krytyce ze strony środowisk twórczych, wbrew wszelkiej dostępnej logice, nie przedstawiając opinii publicznej żadnych przekonywujących argumentów. Istnieją trzy możliwe wytłumaczenia tej irracjonalnej decyzji - pisze Michał Smolorz w Polsce Dzienniku Zachodnim.
Mamy do czynienia z bezbrzeżną arogancją, z jakąś tandetną odmianą woluntaryzmu, który sprowadza się do deklaracji bo ja tak chcę - zaś w stronę pytających obywateli wyciąga się wyprostowany środkowy paluszek... Klamka zapadła: radni stołecznego metropolitalnego miasta Katowice pod dyktando prezydenta dokonali połączenia dwóch miejskich instytucji artystycznych (Górnośląskiego Centrum Kultury i Estrady Śląskiej). Fuzję uchwalono wbrew jednomyślnej krytyce ze strony środowisk twórczych, wbrew wszelkiej dostępnej logice, nie przedstawiając opinii publicznej żadnych przekonywujących argumentów. Sprawa wykracza poza lokalny interes miasta, obie instytucje od dawna (Estrada Śląska od 60 lat!) produkują dobra kultury o zasięgu regionalnym, a nawet ogólnokrajowym - i dotąd wywiązywały się z tych zadań wzorowo. Za przyjętym przez władze rozwiązaniem nie przemawiały żadne racje finansowe (Estrada np. od lat utrzymuje się sama i nie obci�