„SM. Masochistyczne obrazy ojciec - syn” Kieleckiego Teatru Tańca na Festiwal Nowe Epifanie w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
O ojcach, synach, facetach, chłopcach, żalach, dorosłości, dzieciństwie, radości, lęku, rodzicielstwie, a może najbardziej – o męskich łzach, o prawie do nich i - o pewnym tabu z nimi związanym. I o tym, że czasem trzeba zabić, żeby móc żyć. W pewnym sensie – zabić, a może - i dosłownie?
Jeśli ktoś mówi, że taniec współczesny jest sztuką hermetyczną, niechaj obejrzy tenże spektakl. Było to coś: niesłychanie estetycznego, konsekwentnego, głęboko przemyślanego, poruszającego, prostopadłego i jednocześnie równoległego, znakomicie zagranego i zatańczonego, nie mam wątpliwości, że włożono w to przedsięwzięcie ocean krwi, potu i łez. Ale efekt zachwyca; każdy z siedmiu tancerzy doskonale wiedział, co robi na scenie i po co na niej jest.
Nie było tam nawet cienia improwizacji, a jeśli była – przygodny przechodzień (jak ja) jej nie zauważył.
Nie bardzo znam się na tańcu współczesnym, proszę więc o wybaczenie mizerii tych refleksji. Panowie – czapka z głowy.