"Thais" Julesa Masseneta w reż. Romualda Wiczy-Pokojskiego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.
Ambicje były ogromne i wybór repertuarowy jak najbardziej słuszny. Chęć przywrócenia Thais, "zapomnianego" przez polski teatr operowy dzieła Masseneta, to możliwość obcowania z bardzo piękną muzyką i ta stała się największym walorem najnowszej premiery w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Niestety, inscenizacyjnie spektakl wyreżyserowany przez Romualda Wiczę-Pokojskiego budzi spory niedosyt - i to zarówno w ogólnym wyrazie dramaturgicznym, jak i w wymiarze czysto aktorskim. Temat opery, opartej na libretcie Louisa Galleta, wykorzystujący wątki z powieści Anatola France'a, dotyczy najogólniej rzecz ujmując religii, wiary, zbawienia, a także przemijania, życia wiecznego, szczęścia i miłości. Być może z tych powodów, mocno zakorzenionych w historii upadku Aleksandrii w IV w n.e., dziełem autora Werthera nie interesowali się polscy twórcy przez wiele lat, nie chcąc wchodzić w tego typu rozważania i tym samym angażować się w to, co działo się w ż