W dwa i pół miesiąca po tym jak WALDEMAR DĄBROWSKI przyjął od ministra Zdrojewskiego stanowisko pełnomocnika Muzeum Historii Żydów Polskich udało się zakończyć zbieranie funduszy na wystawę główną. W poniedziałkowym "Newsweeku" portret Waldemara Dąbrowskiego. Dzisiaj - rozmowa.
Ryszard Holzer: W Wikipedii piszą o Panu - "animator kultury". Tak Pan o sobie myśli? Jestem animatorem kultury. Waldemar Dąbrowski: (Śmiech) Nie całkiem. Problem w tym, że to co ja robię w sferze kultury trudno ująć w takiej klasycznej terminologii. Bo Pan Bóg nie upoważnił mnie do kreacji czysto artystycznych, ale za to dał pewien talent tworzenia przestrzeni, w których spełniają się talenty artystyczne. I jak to nazwać? W filmie kogoś takiego nazywa się producentem. W sztuce komisarzem czy kuratorem wystawy. Ja działam na wielu polach. Od samego początku, od klubu studenckiego Riwiera-Remont, współtworzonego w latach 70. z grupą przyjaciół, najważniejszym miejscu młodej inteligencji w Warszawie... Stamtąd wzięły się moje przyjaźnie z Andrzejem Wajdą, z Krzysztofem Kieślowskim, z Zanussim, z Michałkowem, tam przyjeżdżał Miklos Jancso, tam odbyła się światowa prapremiera filmu "Zawód reporter" Michalangelo Antonioniego. Przywiózł w walizce