"Zemsta nietoperza" Johana Straussa (syna) w reż. Michała Zadary w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.
Po obejrzeniu "Krakowiaków i górali" w Teatrze Muzycznym w Gdyni nie bez obaw wybrałem się na nowy spektakl Michała Zadary, tym razem do Teatru Narodowego w Warszawie. Niestety, "Zemsta nietoperza" z muzyką Johanna Straussa jest kąskiem raczej trudnym do strawienia, przede wszystkim z racji słabych umiejętności wokalnych zespołu aktorskiego. Dziwi fakt, że w tym przedstawieniu muzycznym zabrakło w obsadzie najlepiej śpiewających w tym teatrze aktorów, choćby Marcina Przybylskiego, a Monika Dryl występuje w epizodycznej roli nie dającej jej szansy na stworzenie wyrazistej postaci aktorsko-wokalnej. Można powiedzieć, że głównie grają w tej inscenizacji panowie, a panie śpiewają, bo różnica w ich umiejętnościach wokalnych jest ogromna. Najlepiej radzi sobie Marta Wągrocka (choć Adela nie jest tutaj jedynie energiczną subretką) i Anna Lobedan (Rozalinda nie jest sprowadzona jedynie do lirycznej amantki), choć w wykonaniu tej drugiej rażące były błęd