Niewielka książka Wenety Puklicz-Pierzchały, opublikowana po śmierci autorki, jest jej przeredagowaną pracą dyplomową przygotowaną na gorzowskim kulturoznawstwie o publikacji „Teatr Ireny i Tadeusza Byrskich, czyli idea prowincji oswojonej w praktyce” pisze Hubert Michalak w „Teatrologii.info”.
Weneta Puklicz-Pierzchała, Teatr Ireny i Tadeusza Byrskich, czyli idea prowincji oswojonej w praktyce, Akademia im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, Gorzów Wielkopolski 2022.
O pracy Ireny i Tadeusza Byrskich, nazywanych „Judymami polskiego teatru”, pomimo wydania aż pięciu książek im poświęconych wciąż nie wiemy wszystkiego. Ich fenomen, oddanie i wszechstronność działań (prowadzenie domu dziecka, rozwijanie stacji radiowych i idei słuchowisk, działania edukacyjne, wreszcie praca teatralna) to zjawisko niemal bez precedensu w historii polskiego teatru – a może i kultury w ogóle. W ich koncepcji teatr był narzędziem, praktyką, środkiem do celu, medium ekspresji i spoiwem działań.
Do nikłej obecności Byrskich w powszechnej pamięci z pewnością przyczyniła się ich świadoma decyzja o pracy poza wielkimi ośrodkami. Celowali w społeczności, które planowali rozwijać przy pomocy potężnego narzędzia, jakim jest teatr. Realizowali w ten sposób pozytywistyczne ideały, łączyli pracę artystyczną i społeczną, pielęgnowali rewitalizację powojennego społeczeństwa, wychowywali poprzez teatr (można by ich nazwać prekursorami pedagogiki teatralnej).
Niewielka książka Wenety Puklicz-Pierzchały, opublikowana po śmierci autorki, jest jej przeredagowaną pracą dyplomową przygotowaną na gorzowskim kulturoznawstwie. Puklicz-Pierzchała miała wyjątkową pozycję autorską – jej ojciec, scenograf gorzowskiej sceny Michał Pierzchała, często zabierał ją do pracy, dzięki czemu jako dziewczynka poznała Irenę Byrską, a nawet zaprzyjaźniła się z nią. Opracowanie inspirowane więc było szczególną nutą osobistą.
Publikację podzielono na cztery rozdziały, poświęcone rodowodowi twórczemu Byrskich, ich przyjaźniom intelektualnym, zjawisku zwanemu „teatr Byrskich” oraz gorzowskiemu epizodowi artystycznego małżeństwa. Tak pomyślana publikacja nie wyczerpuje, niestety, tytułowej obietnicy. Po lekturze zostajemy z garścią okrągłych zdań, bez refleksji badaczki na temat „prowincji oswojonej” czy próby spojrzenia na zjawisko „teatru Byrskich” z perspektywy innej niż faktograficzno-historyczna. Z rozproszonych uwag dowiadujemy się, że prowincja w okresie pracy Byrskich znaczyła co innego niż dzisiaj, dostajemy litanię pomysłów pary na działalność teatralną czy kilkakrotnie powtórzony ich niemal hagiograficzny portret. Jednak poza rekapitulacją wydarzeń nie otrzymujemy zbyt konkretnych informacji, kwerenda jest pobieżna, a odwołania niekiedy zaskakujące.
Walorem książki jest uporządkowanie podstawowych faktów z życia Byrskich. Uwaga autorki skupia się przede wszystkim na okresie powojennym, bo chociaż przywołano Redutę, inscenizacje Leona Schillera czy teatr radiowy Tadeusza Byrskiego w Wilnie, połączone zostały one z zasadniczą treścią książki słabymi nićmi. Być może zabrakło materiału porównawczego, a może autorka uznała, że zbyt silne podkreślanie przedwojennych korzeni artystycznych wykracza poza ramy jej opracowania. Skutek jest jednak taki, że pierwszy rozdział, Artystyczny rodowód Ireny i Tadeusza Byrskich (s. 15-28), sprawia wrażenie nie najlepiej dopracowanego obowiązkowego wstępu.
Kolejny rozdział przybliża trzech twórców, którzy byli z Byrskimi połączeni istotnymi więzami artystycznymi: Czesława Miłosza, Zbigniewa Herberta i Jerzego Grotowskiego. Celnie podkreśla autorka, że znajomości te wiązały się z różnymi okresami w życiu małżonków i łączyły życie zawodowe z prywatnym. Ale krótki rozdział (s. 29-41) wystarcza zaledwie na to, by pobieżnie zarysować te relacje i przywołać najbardziej znane sytuacje, pozostawiając czytelników z poczuciem niedosytu informacji, które mogą ewentualnie znaleźć w wydanych już książkach.
Obiecujący wydawał się pomysł opisania narodzin i rozwoju zjawiska „teatru Byrskich”, przestrzeni bezpiecznej, ambitnej, komunikującej się z widzem na rozmaite sposoby, wszechstronnie rozwijającej twórców i publiczność. Gorzowska autorka postanowiła podzielić to zagadnienie na dwie części. Najpierw zajęła się problematyką krystalizacji zjawiska w toku pracy w różnych miastach w Polsce. Wspomniała o pracy z dziećmi w Stoczku Łukowskim i Sierakówku, krótko opisała opolski i toruński epizod, więcej uwagi poświęciła scenie kieleckiej i tamtejszemu Studium Teatralnemu, a rozdział zamknęła krótkim opisem dyrekcji poznańskiej.
Pisząc o okresie gorzowskim, Puklicz-Pierzchała zaczyna ab ovo, mocując tamtejszą scenę w dziejach Ziem Zachodnich i datując ją od dyrekcji Leonii i Henryka Barwińskich (1946 rok). Po pierwszych kilkunastu latach historii tego teatru autorka jedynie prześlizguje się, poświęca im ogólnikowe zdania, które zajmują ledwie stronę (!). Nie ma wątpliwości, że zależy jej na jak najszybszym przejściu do okresu pracy Byrskich. Tu dopiero dostrzec można większą liczbę szczegółowych źródeł: dostajemy tytuły premier, informacje o nagrodach i wyjazdach festiwalowych, odwołania do opinii krytyków ogólnopolskich, opis procesów zachodzące wewnątrz instytucji (jak krystalizowanie się zespołu, wykształcenie lokalnych gwiazd teatralnych, zarzewia konfliktów). Nawet liczba przypisów zamieszczonych w tym rozdziale (aż 45 na 106 w całej publikacji) wskazuje, że gorzowskiemu epizodowi autorka poświęciła najwięcej pracy.
Zakończenie książki jest, niestety, jedynie streszczeniem wcześniejszych rozdziałów, tylko jeszcze bardziej pobieżnym. W charakterze aneksu zamieszczono biogramy twórców (s. 87-89) powstałe w oparciu o stronę filmpolski.pl (tak podaje przypis, mimo że Byrscy mają swe sylwetki w trzecim tomie Słownika biograficznego teatru polskiego). Treści te są jednak niekompletne: biogram Ireny milczy o ostatnich 30 latach jej życia, biogram Tadeusza to w dużej części lista miejsc, w których pracował. Kolejny dodatek – chronologiczny spis premier z gorzowskiego okresu pracy Byrskich, a więc od 1963 do 1966 roku (s. 90-93) może wprowadzać w błąd mniej uważnego czytelnika, są tam bowiem wypisane wszystkie premiery powstałe w okresie ich dyrekcji, nie zaś tylko te, które Byrscy sygnowali swoim nazwiskiem.
Przedostatnim elementem w książce jest Archiwum Byrskich – spis z natury. To lista artefaktów (zapisów, fotografii, druków itp.) składających się na archiwum, o którym jednak nie sposób powiedzieć, gdzie jest przechowywane, ile ma zdjęć w danej kolekcji czy na jakich nośnikach znajdują się poszczególne obiekty. Być może jest to archiwum zdeponowane w Bibliotece Głównej Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, ale autorka tego nie precyzuje, podobnie jak nie stosuje szczegółowego zapisu archiwistycznego.
Na koniec dostajemy kolekcję kilkunastu fotografii. To m.in. projekty scenografii i kostiumów autorstwa Michała Puklicza i Antoniego Uniechowskiego, kilka fotografii z sytuacji oficjalnych czy półprywatnych Byrskich, dwa zdjęcia z przedstawienia. Podobnie jak reszta książki, tak i część ikonograficzna jest chaotyczna, przypadkowa – a bywa też niepoprawnie opisana (np. zdjęcie Grotowskiego na s. 105 zostało podpisane jako „archiwum własne”, podczas gdy jest to ikoniczna fotografia autorstwa Sophie Steinberger).
Książka Puklicz-Pierzchały to niewykorzystana szansa. Autorka podjęła temat, który był jej bliski tylko częściowo. Aby dotrzeć do najżywiej ją interesującego gorzowskiego epizodu w historii Byrskich, musiała wykonać kilka kroków w tył, przyjrzeć się tłu i korzeniom ich pracy i o nich opowiedzieć. W efekcie otrzymaliśmy skrawki większej opowieści, której obecność wyczuwamy, i na którą praca Byrskich zasługuje. Gdyby autorka postanowiła zająć się wyłącznie gorzowskim okresem twórczości Byrskich, zapewne znalazłaby miejsce na nazwiska aktorek i aktorów, tytuły i daty premier, omówienia problematyki przedstawień, fragmenty wypowiedzi krytyków itd. (ten rodzaj treści, motor pracy historyczno-teatralnej, niemal zupełnie nie pojawia się w książce). Temat taki mógłby wyrosnąć np. na analizę kilku sezonów teatru pracującego na Ziemiach Zachodnich w latach 60. Tak się jednak nie stało. Otrzymaliśmy w zamian książkę, która jest jak trailer filmowy: dużo obiecuje, ale kończy się zbyt szybko, dając jedynie namiastkę historii.
Dziedzictwo Byrskich jest wciąż rozproszone – pracowali w wielu miejscowościach i na różnych polach. Nie doczekali się swojego archiwum czy instytutu, który podtrzymałaby intensywną energię ich aktywności i pielęgnował posłannictwo, które cechowało ich podejście do pracy. Decyzją rodziny archiwum pamiątek Ireny i Tadeusza Byrskich zostało rozproszone między miastami, w których pracowali (Gorzów Wielkopolski, Kielce, Opole). Ktoś kiedyś na pewno na podstawie tych artefaktów napisze solidną monografię.