W skoczowskich kościołach katolickich odczytany został list na temat zwyczaju wodzenia Judosza. - Chrześcijanom nie wypada brać w tym udziału - usłyszeli wierni.
Wodzenie Judosza to wielkanocny zwyczaj, który na Podbeskidziu zachował się tylko w Skoczowie. Słomiany Judosz ze srebrnikami zawieszonymi na szyi chodzi po ulicach miasta w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Biegną za nim dzieci z kołatkami i krzyczą: "Kle, kle, kle". Judosz idzie na rynek, zatrzymuje się i kłoni ratuszowi. Potem idzie w stronę kościoła. Przed plebanią ponownie staje i kłoni się proboszczowi. Na końcu kukła zostaje spalona. Autorem ogłoszenia czytanego w Niedzielę Palmową jest ksiądz Alojzy Zuber, proboszcz parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła i skoczowski dziekan. - W tym czasie przeżywamy ukrzyżowanie i śmierć Chrystusa. Nie wypada brać udziału w hucznym pochodzie, zwłaszcza jeśli przechodzi obok kościoła, w którym trwa adoracja - tłumaczy nam ks. Zuber. To nie jedyny głos przeciwko wodzeniu Judosza. Afera ciągnie się od zeszłorocznej Wielkanocy. Wtedy miejscowa LPR zapowiedziała, że jeśli wodzenie Judosza