Wodzenie Judosza w Skoczowie to jeden z najciekawszych wielkanocnych obrzędów w regionie. Czy mająca kilkaset lat tradycja będzie kontynuowana? Grupa mieszkańców miasta zażądała od pani burmistrz, żeby zakazała pochodu.
Wodzenie Judosza to zwyczaj, który zachował się już tylko w Skoczowie. Ma kilkusetletnią tradycję. Opisał go w XVI-wiecznych "Dziennikach" Jan Tilgner, burgrabia skoczowski. Tradycję przywrócono w 1981 roku Towarzystwo Miłośników Skoczowa. Słomiany Judosz chodzi po ulicach miasta w Wielki Piątek i Wielką Sobotę, na szyi ma zawieszone srebrniki. Za nim biegną dzieci z kołatkami i krzyczą "Kle, kle, kle". Na końcu kukła zostaje spalona. Skąd wziął się ten obyczaj? Dokładnie nie wiadomo. Wedle tradycji ma wyganiać z ulic i domów zło. - Jak długo żyję, nie przypominam sobie, żeby ktoś miał jakiekolwiek zastrzeżenia do tej tradycji - mówi Andrzej Bacza, przewodniczący skoczowskiej rady miejskiej. Aż do teraz. Janina Żagan, burmistrz Skoczowa, odebrała już kilka telefonów z żądaniem zniesienia tej tradycji. Wodzenie Judosza nie podoba się m.in. Marii Nowak, przewodniczącej miejscowego koła LPR-u. Razem z nią protestuje też Tadeusz Male