Widma na strychu pamięci Kantora
Najpierw jest mrok słabo rozświetlany nielicznymi reflektorami, padającymi na biedne obiekty. Idę w ich stronę po drewnianym podeście, który niepokojąco trzeszczy. Te dźwięki nakładają się na kapiącą z zepsutego kranu wodę i skrzypienie starych przedmiotów.
Na wystawie Tadeusz Kantor. Widma, którą możemy oglądać w Cricotece, czuję się jakbym chodziła po strychu pamięci artysty, który staje się także moim strychem.
Po raz pierwszy w tak przejmujący sposób zaaranżowano stałą ekspozycję prezentującą dorobek twórcy. Do tej pory w Cricotece podążano za zaleceniami samego Kantora, który pod koniec życia precyzyjnie zaplanował swoje muzeum. Teraz zrezygnowano z chronologii, trzymania się konkretnych motywów, a postawiono na zmysłowy odbiór pochodzących z przedstawień obiektów, kostiumów, przedmiotów najniższej rangi, które odnoszą się do traumatycznych doświadczeń twórcy związanych z obydwiema światowymi wojnami.