Teatr sprytnie omija rafę kryzysu, stawiając na spektakle małoobsadowe - pozwala to stworzyć wrażenie intensywności przy zmniejszeniu kosztów własnych - pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Zewsząd płyną jeremiady, że teatr ledwo zipie - finansowo. Oszczędności, obcięte dotacje, kłopoty z rozruchem - oto katalog spraw najpilniejszych, wśród których są również zagrożenia samych podstaw egzystencji teatrów, czyli siedziby. Jak wiadomo, siedzibę traci lubiany przez warszawiaków Kwadrat, który po zmianie dyrekcji (szefostwo teatru objął Andrzej Nejman) trochę jeszcze przy Czackiego popracuje, a w odwodzie już ma zapewnione występy w sali byłego kina Grunwald, nim przebudowa kina Wars na Nowym Mieście pozwoli mu przenieść się do nowej siedziby. Niepokojące sygnały płyną ze Starej Prochowni, gdzie niepewny jest byt Sceny Współczesnej, wytrwale prowadzonej od lat przez Włodzimierza Kaczkowskiego, a Teatr Polski opóźnia rozruch z powodu pustki w kasie. Trochę jaśniejszych barw dodaje zakończenie prac remontowych w Teatrze Powszechnym, który rusza w nowy sezon wyposzczony brakiem premier w sezonie poprzednim; dobry grunt do dalszej pra