„Serce ze szkła. Musical zen” na podstawie „Naku*wiam zen” Marii Peszek oraz „Królowej Śniegu” Hansa Christiana Andersena w reż. Cezarego Tomaszewskiego, koprodukcja STUDIO teatrgalerii w Warszawie i Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Bawiłem się doskonale, gdyż spektakl jest momentami nieprawdopodobnie wesoły. A i ogromnie przez to smutny, będąc dość gorzką jednak refleksją nad – powiedzmy w uproszczeniu – statusem artysty.
Niektóre teksty dość bezkompromisowo analizujące stosunek podmiotów lirycznych do religii i istotnych jej postaci, czy - te grubszego (sic) kalibru, mogły zaiste wcisnąć co bardziej konserwatywnego widza w pamietający Szajnę studyjny fotel, ale ta gra prowadzona z widzem w bezpośrednim sąsiedztwie dość nieprzekraczalnych granic, wydała mi się nie tylko bardzo inteligentna, ale było w niej także coś bardzo (może paradoksalnie) – czystego, szczerego i - oczyszczającego.
Piszący te słowa jest rówieśnikiem Marii Peszek, więc użyte w spektaklu wątki z jej autobiografii, zwłaszcza te o życiu na PRL-owskim blokowisku, wydały mi się niesłychanie trafne (może poza młodzieńczą ekstazą w kościele, ten stan był mi raczej obcy), również zdarza mi się wracać do tych niezbyt normalnych czasów z pewną dawką czułości. Co prawda nikt z mojej rodziny nie biegał po osiedlu w stanie nietrzeźwości „z fajfusem na wierzchu”, ale też – jak wiemy – artystom zawsze wolno było więcej, dziś zresztą należy ten wybryk uznać za wspaniały, zdecydowanie wyprzedzający swoje czasy - performans. A przepychanka Peszka z Dejmkiem i ich dość emocjonalny dialog (?) jest po prostu majstersztykiem.
Spektakl jest fantastycznie zaśpiewany i nagłośniony (akustyka nie jest najmocniejszą stroną polskiego teatru, dźwięk potrafi szwankować na najważniejszych scenach, a przecież fajnie wiedzieć, co artysta ma do powiedzenia, prawda?). O śpiewaniu Marii Peszek może pisać nie będę, gdyż jest wokalistką wybitną, ale wyszedłem ze Studia oczarowany talentami wokalnymi także Małgorzaty Bieli i Tomasza Nosinskiego.
Wersja krakowska musicalu jesienią, obok p. Marii i p. Jana zagrają i zaśpiewają aktorzy teatru Słowackiego, jużem wpisał sobie do kalendarza.