Czy mamy do czynienia z gnostycką sektą traktującą Grotowskiego jako proroka? - pyta w felietonie specjalnie dla e-teatru Rafał Węgrzyniak
Przy okazji wystawy "Performer" Maciej Nowak z właściwym sobie radykalizmem postulował, aby wydobyć Jerzego Grotowskiego z kręgu refleksji teatrologicznej, czy nawet wyprowadzić go poza obszar teatru. Nie byłem zaskoczony, gdy krytycy plastyczni po obejrzeniu na warszawskiej wystawie dokumentacji performansów i śladów twórczości Grotowskiego dawali wyraz swej dezorientacji. A recenzentka "Gazety Wyborczej" stwierdziła, że jakoby mamy "trudność z dotarciem do rzeczywistego sensu spektakli Grotowskiego". W istocie zebrane w antologii "Misterium zgrozy i urzeczenia" opisy i analizy inscenizacji Grotowskiego są często stronnicze, hermetyczne lub niepełne. Dość, że w "Księciu Niezłomnym" ignorowana była konfrontacja narodowo-katolickiego fundamentalizmu z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa oraz polemika z międzywojenną realizacją tego dramatu stworzoną przez Juliusza Osterwę w Reducie. Brakuje więc książki ukazującej dorobek reżyserski Grotowskiego