Zamiast myśleć kategoriami społecznymi, lokalni politycy traktują teatry jak przedsiębiorstwa, których głównym celem jest zysk. Partia, która wygrała dzięki głosom młodych Polaków, zwalcza teraz teatr będący głosem tej generacji - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Wojciech Klemm nie jest pierwszym dyrektorem teatru, którego chcą się pozbyć władze samorządowe. W 2006 roku z gdańskiego Teatru Wybrzeże musiał odejść Maciej Nowak oskarżany przez marszałka Pomorza Jana Kozłowskiego (PO) o zadłużenie teatru na kwotę 1 mln zł. Co prawda Nowakowi udało się zredukować dług do 200 tys. zł, marszałek jednak decyzji nie cofnął. Doniósł za to na dyrektora do prokuratury, która po roku umorzyła dochodzenie. W Legnicy prezydent z SLD Tadeusz Krzakowski prowadzi od lat wojnę z dyrektorem Teatru im. Modrzejewskiej Jackiem Głombem. Najpierw zarzucał mu, że teatr za mało zarabia. Potem nasłał komornika, który zablokował konto teatru pod pretekstem niespłaconego długu z połowy lat 90. A kiedy dyrektor zorganizował w proteście satyryczny happening, straż miejska podała Głomba do sądu grodzkiego. Ten uniewinnił dyrektora. Również prokuratura nie dała wiary doniesieniom prezydenta i tak jak w Gdańsku umorzyła post�