W ostatnich miesiącach Sąd Najwyższy wydał dwa orzeczenia, które mogą w bardzo istotny sposób pogorszyć warunki wynagradzania artystów - pisze Mikołaj Iwański w Krytyce Politycznej.
Już jakiś czas trwa koszmarna passa trudnych do wyjaśnienia wyroków dotyczących artystów wydawanych przez Wydział III Sadu Najwyższego. Najnowsza sprawa ma swój początek w kontroli ZUS w szczecińskim Zamku Książąt Pomorskich. Zakwestionowane zostały wówczas umowy o dzieło podpisane w 2009 przez skrzypaczkę zatrudnioną do zagrania koncertu z orkiestrą. Kolejny wyrok, będący efektem tej samej kontroli, dotyczył umów o dzieło podpisanych przez aktorów, konferansjera, tłumacza, osobę prowadząca warsztaty z tańca oraz muzyków. W zgodnej opinii sędziów w obydwu tych sprawach wykonujący zlecona pracę nie wnieśli istotnego twórczego wkładu w efekt końcowy, w związku z czym wykorzystanie ryczałtowego odpisu przychodu z tytułu praw autorskich jest nieuzasadnione. Według sędziów wykonali oni pracę o charakterze powtarzalnym, pod nadzorem dyrygenta, w związku z czym ich odpowiedzialność polegała na jedynie na dochowaniu należytej staranności.