Zmarły przed ponad dwoma laty wybitny reżyser Kazimierz Kutz został patronem Placu Teatralnego w Rybniku. Tablicę z nową nazwą odsłonili w sobotę wdowa po reżyserze Iwona Świętochowska-Kutz, prezydent miasta Piotr Kuczera i pomysłodawca upamiętnienia - europoseł Łukasz Kohut.
Skromna ze względu na epidemię koronawirusa uroczystość miała miejsce w sobotnie południe przed Teatrem Ziemi Rybnickiej. Dotychczasowy Plac Teatralny nosi od tego dnia nazwę: "Plac Teatralny im. Kazimierza Kutza". Według lokalnych władz to pierwsze miejsce upamiętniające tego wybitnego Ślązaka.
Pomysłodawcą upamiętnienia Kutza jest poseł do Parlamentu Europejskiego Łukasz Kohut. Propozycję motywował zasługami reżysera dla polskiej i śląskiej kultury oraz sztuki teatralnej i kinowej. Pomysł znalazł akceptację wdowy po reżyserze Iwony Świętochowskiej-Kutz i spotkał się z aprobatą prezydenta miasta Piotra Kuczery. W październiku ub. r. projekt uchwały został przyjęty na sesji Rady Miasta.
Prezydent Rybnika Piotr Kuczera ocenił podczas sobotniej uroczystości, że to ważna chwila w historii jego miasta, która powinna być początkiem szerszego upamiętniania Kutza i popularyzacji jego twórczości. - Jesteśmy w miejscu dla Rybnika symbolicznym. Chcemy pokazać wielkość Kazimierza Kutza, jego życie i twórczość i pokazać, że to jego +deptanie+ wokół tematyki śląskiej, wokół Śląska, miało głębio sens i za to jesteśmy mu dzisiaj wdzięczni - powiedział Kuczera.
Także wdowa po reżyserze, dziękując za uhonorowanie jej męża, wyraziła przekonanie, że to początek różnych form upamiętniania Kutza - tak, aby pamięć o nim nie zniknęła. - Myślę, że jest to fantastyczny początek na to, żeby godzić, łagodzić, żeby też skończyć z tą agresją, skończyć z pomówieniami, z tym, co się dzieje w tej chwili nie tylko w Polsce, ale i w Europie (...), żebyśmy się jednoczyli - podkreśliła Iwona Świętochowska-Kutz.
Europoseł Kohut wyraził zadowolenie, że pomysł upamiętnienia Kutza został zrealizowany, mimo różnic politycznych. Znany z zaangażowania w sprawy Śląska Kohut opowiadał, że to właśnie dzięki Kutzowi przeszedł "przyspieszony kurs edukacji regionalnej i odkrycie własnej śląskiej tożsamości". Polityk podkreślał, że w tej dziedzinie jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia - w sprawie języka śląskiego czy uznania śląskiej tożsamości, ale też czystego powietrza i sprawiedliwej transformacji regionu. Do wyzwań na najbliższe miesiące zaliczył spis powszechny.
- Kazimierz Kutz pisał, mówił tak: "Jestem ze Śląska, czyli znikąd, bo kim są Ślązacy? Trochę mówią po polsku, trochę po niemiecku, odporni na mity niepodległościowe; naród niewolników, naród pracy". I dokładnie tak jest, nie jesteśmy żadnymi separatystami, ba - od wieków żyjemy na tej ziemi w zgodzie i nawet trochę w cieniu z wszystkimi innymi - z Polakami, Czechami i Niemcami - powiedział europoseł.
Na koniec zwrócił się po śląsku do Kutza: - Mistrzu - egal czy nos słyszysz czy niy - chca wom pedzieć: richtig dziękujemy za cołki wosz arbajt dlo Ślonska, Polski i dlo Europy, i zawżdy sam tukej bybymy ło wos pamiyntać. Mocie sam we Rybniku już swój plac, durch przy tyatrze, roztomajte gizdy już wos ze kart historyi nie wyciepiom" (mistrzu, niezależnie czy nas słyszysz czy nie, chcę ci powiedzieć, że dziękujemy za pracę dla Śląska, Polski i Europy, i zawsze będziemy tu o tobie pamiętać. Masz tu, w Rybniku swój plac, przy samym teatrze i rozmaite łobuzy już cię z kart historii nie wyrzucą - PAP).
Kazimierz Kutz - reżyser, scenarzysta, publicysta, pisarz i polityk - pamiętany jest w regionie jako artysta i piewca spraw śląskich, twórca śląskiej trylogii - "Sól ziemi czarnej" (1969), "Perła w koronie" (1971) i "Paciorki jednego różańca" (1979). Inne znane filmy Kutza to: "Na straży swej stać będę" (1983) - o konspiracji na włączonym do III Rzeszy Górnym Śląsku podczas II wojny światowej; "Śmierć jak kromka chleba" (1994) - o pacyfikacji kopalni Wujek; komedie "Zawrócony" (1994) i "Pułkownik Kwiatkowski" (1995).
Zmarły 18 grudnia 2018 r. artysta został pochowany na cmentarzu przy ulicy Sienkiewicza w Katowicach.