Joanna Rawik za PRL ponura, basowa piosenkarka, w wolnej Polsce felietonistka "Trybuny", zdemaskowała perfidię aktorów biorących udział w protestach przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego - pisze gtw w Przekroju.
Jej zdaniem z ZASP - któremu wtedy zmieniono władze na posłuszne - "wystąpili niektórzy, opłacając regularnie składki zwane pogrzebowymi. Taka to była ideowość dbająca o chleb codzienny i miesięczną kasę oraz późniejszą emeryturę". Kłopot z każdą taką brednią jest podobny: łże się krótko, prostowanie wymaga zawilszych tłumaczeń. Otóż składka w ZASP nie oznaczała żadnej ..miesięcznej kasy", tylko możliwość odkładania emerytury i szansę zamieszkania na starość w Skolimowie. Nie było wtedy funduszy emerytalnych i pensjonatów do wyboru... Że istotą protestu aktorów nie było występowanie z ZASP - to kwestia wtórna - lecz odmowa pracy w reżimowym radiu i telewizji? A to bardzo drogo kosztowało zwłaszcza młodych, i to nie tylko w wymiarze finansowym. Ze wreszcie cokolwiek robili protestujący, na pewno ideowości nie uczyli się od pismaków z pezetpeerowskiego szmatławca zwanego "Trybuną Ludu", po którym organ pani Rawik dziedziczy sk