Jak aktorzy grali w czasie bojkotu telewizji, mogłam się przekonać na spektaklu "Wesela" Wyspiańskiego w Teatrze Polskim za dyrekcji Kazimierza Dejmka, który orzekł wtedy, że aktor jest od grania, dalszego ciągu z przyzwoitości nie zacytuję. Było to wyjątkowo perfidne postępowanie aktorów, podobnie jak w SPATiF-ie (obecnie ZASP), z którego wystąpili niektórzy opłacając regularnie składki zwane pogrzebowymi. Taka to była ideowość dbająca o chleb codzienny i miesięczną kasę oraz późniejszą emeryturę - pisze Joanna Rawik w Trybunie.
Już miałam w głowie dzisiejszy tytuł felietonu oraz ogólnie jego treść, gdy przypadkiem trafiłam na program TVP dla przedszkolaków, w którym wystąpiła aktorka Szczepkowska, ta sama, która 4 czerwca roku pamiętnego ogłosiła urbi et orbi koniec komunizmu. Ogłaszać koniec czegoś, czego nie było, to ciekawostka przyrodnicza, ale zapisała się artystka w historii współczesnej bardziej niż rolą teatralną. Opowiadała przedszkolakom, jak wyglądał strajk aktorów: nie strajkowali w swoich teatrach, a jedynie w telewizji i gdzieś tam jeszcze. Niech się dzieciaki uczą, może przyjdzie im obalać inny reżim. Jak aktorzy grali w czasie bojkotu telewizji, mogłam się przekonać na spektaklu "Wesela" Wyspiańskiego w Teatrze Polskim za dyrekcji Kazimierza Dejmka, który orzekł wtedy, że aktor jest od grania, dalszego ciągu z przyzwoitości nie zacytuję. Było to wyjątkowo perfidne postępowanie aktorów, podobnie jak w SPATiF-ie (obecnie ZASP), z którego wyst�