"Semianuki" rosyjskiego Teatru Licedei podczas 14. MFT Malta w Poznaniu. Pisze Michalina Dolińska w Gazecie Wyborczej-Poznań.
Można ich nie lubić, bo są złośliwi i zaczepni. Ale można ich również pokochać za świetne aktorstwo i za to, że bliżej im do teatru niż do cyrku. Mowa o Licedei [na zdjęciu] - rosyjskich klownach i spektaklu Semianuki, który grają nad Maltą. Przed wejściem do ich namiotu panuje prawdziwa sielanka. Publiczność siedzi na trawie, niektórzy jedzą kanapki, inni piją piwo. Najwięcej tu rodzin z dziećmi. Jeszcze nie wiedzą, że za chwilę na scenie zobaczą scenki ze swojego życia, w bardzo krzywym zwierciadle. I o dziwo, będę potem klaskać, i klaskać, i klaskać. Bohaterowie spektaklu to typ rodzinki, którą lepiej omijać z daleka. Ciężarna mama, tata i czwórka dzieci, wszyscy straszni z wyglądu, choć bardzo kolorowi i charakterystyczni (np. mama gruba jak beczka, tata chudy i wysoki z potarganymi włosami). Na scenie (i poza nią) śledzimy, a nawet uczestniczymy w ich codziennym życiu. Śmiech wybucha na widowni prawie bez przerwy, kiedy tata pr