O ostatnim dniu Krakowskich Reminiscencji Teatralnych piszą Iga Dzieciuchowicz i Hubert Michalak z Nowej Siły Krytycznej.
"Opowiadanie historii nigdy nie było takie proste!" - chciałoby się powiedzieć po obejrzeniu "Soni" z Jaunais Rigas Teatris w reżyserii Alvisa Hermanisa. Prosta, linearna historia, skomponowana wedle słów opowiadania Tatiany Tołstoj, zagrana bez zadęcia - a do tego błyskotliwa, śmieszna, wzruszająca i w swej banalności po prostu piękna. Oto do pustego mieszkania włamuje się dwóch mężczyzn. Zaczynają systematyczny rabunek - ale w pewnym momencie jeden z nich znajduje element garderoby mieszkanki tego miejsca. Przemocą zakłada sukienkę na drugiego mężczyznę, a ten, przy pomocy drobnego makijażu i peruki, na oczach widzów przybiera postać kobiety. To tęga, nieciekawa fizycznie osoba o wyłupiastych, wiecznie zdziwionych oczach i kanciastych rysach twarzy. Gdy już przemiana się dokona, Sonia - bo to ona "staje się" przed oczyma widzów - zaczyna w mieszkaniu poruszać się jak we własnym domu. W rytm nieśpiesznie podawanych, kolejnych zdań opowiadania,