Rozpętata się burza po dwóch spektaklach śląskich performerów w klubie M25. Afera wybuchła za sprawą relacji zamieszczonej w gazecie Fakt, gdzie obok zdjęć pojawiły się zarzuty o pornografię i wyuzdanie. - Żeby było śmieszniej, dziennikarka Faktu, która wywołała aferę, też nie widziała spektaklu, do czego przyznała mi się w rozmowie telefonicznej - mówi Jerzy Lach, autor projektu Alternatywna Scena Promocyjna, w ramach którego grupa SUKA OFF wystąpiła w Warszawie.
Co ciekawe, występ SUKI OFF w Warszawie pół roku wcześniej, z identycznym repertuarem, ale w innym klubie, przeszedł niezauważony. Jak przyznała rzeczniczka burmistrza Pragi Południe Anna Michalska, w urzędzie dzielnicy rozdzwoniły się telefony od mieszkańców zaniepokojonych relacją w gazecie. Porno i duszno Również burmistrz Tomasz Koziński (PiS) nie widział spektaklu. Wystąpił jednak do prokuratury z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa. - Chodzi o rozpowszechnianie pornografii - wyjaśnia jego rzeczniczka. Grupa SUKA OFF wystąpiła w ramach projektu Alternatywna Scena Promocyjna. Autorem projektu jest Jerzy Lach i jego stowarzyszenie Office Box. Został on wezwany przez urząd miasta do złożenia pisemnych wyjaśnień. - Nie ukrywamy, że podczepienie pod ten projekt tego skandalizującego przedstawienia będzie miało wpływ na rozliczenie tegorocznych dotacji i na przyznanie przyszłorocznych - stwierdził Marcin Roszkowski, rzecznik ur