Stulecie powstania Reduty było dla polskiego środowiska teatralnego wielkim świętem. I jak sądzę, nowym otwarciem - zarówno na polu naukowym, jak i artystycznym. Bo choć mogłoby się wydawać, że o Reducie, Juliuszu Osterwie i Mieczysławie Limanowskim wcześniej powiedziano i napisano już „wszystko”, że pozostały teraz tylko przyczynkarskie badania, okazało się to błędnym mniemaniem. Pałeczka w sztafecie „redutologicznej” została szczęśliwie przejęta także przez młodsze pokolenie badaczy.
1.
Roczne świętowanie rozpoczęło się od konferencji naukowej „Reducie na stulecie”, zorganizowanej w krakowskim Muzeum Historycznym. Jej pokłosiem jest książka pod takim samym tytułem, przygotowana przez organizatorów sesji – Dariusza Kosińskiego i Wandę Świątkowską. Na koniec roku – na swoiste zamkniecie obchodów, Polska Kompania Teatralna zorganizowała w Instytucie Sztuki PAN seminarium i konferencję „Reduta. Nowe fragmenty”. Rozszerzone wersje wygłoszonych podczas konferencji referatów opublikował „Pamiętnik Teatralny” w monograficznym Redutowym numerze (2020, nr 2).
Jak wiadomo, Osterwa prosił, by po jego śmierci spalić jego zeszyty – a notował w nich codziennie plany, projekty, informacje, marzenia.
Ostatecznie jednak zeszyty zachowały się i spoczywają w ogromnym kufrze w Muzeum Teatralnym przy Teatrze Wielkim w Warszawie. Dzisiaj na te bardzo osobiste niekiedy zapiski patrzymy już inaczej niż postrzegano je bezpośrednio po śmierci Osterwy. Pamięć o Osterwie nie jest już pamięcią o znajomym i osobiście pamiętanym artyście, lecz pamięcią historyków. Dlatego prześledzenie i opublikowanie nawet bardzo osobistych i intymnych notatek przestaje być dylematem moralnym, jak było jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Wiele fragmentów dzienników zresztą już odczytano i wydano, ale sporo – z różnych powodów – pominięto, odłożono do lamusa. Teraz badacze podjęli kolejne tropy związane z tymi notatkami. Napisałem „badacze”, bo chodzi nie tylko o teatrologów. Na przykład Ewa Dulna-Rak – językoznawca – zajęła się językiem Osterwy, a dokładniej jego słowotwórstwem. W raptularzach całe strony Osterwa poświęcał tworzeniu nowych słów. Próbował oczyścić język (a przede wszystkim słownictwo teatralne) z obcych naleciałości. Osterwa uważał, że nowa myśl nie powinna być ubrana w stare, skompromitowane słowa. Na dodatek, słowo wypowiedziane jest żywe (jest „głosomową”), zapisane natomiast jest jedynie „martwcem”, domaga się wypowiedzenia...
Najważniejszym jednak dokonaniem edytorskim związanym z rękopisami Juliusza Osterwy jest wydanie przez Instytut Teatralny Dzienników wypraw 1938-1939 (pod redakcją Andrzeja Kruczyńskiego i Wandy Świątkowskiej). Książka jest bardzo skrupulatnie opracowana i pięknie wydana – z interesującymi komentarzami i przypisami. Zamieszczono w niej dziesiątki zdjęć, które doskonale korespondują z treścią zapisków. Czego dotyczą te notatki? Osterwa w kwietniu 1939 roku popłynął z żoną do Ceuty – była to jego wymarzona podróż, bo nawiązująca do Księcia Niezłomnego, do miejsc związanych z akcją dramatu. Po powrocie z rejsu, w maju i czerwcu Osterwa z Redutą wyruszył na objazd z Powrotem Przełęckiego (w książce zamieszczono też notatki w wyprawy z 1938 roku z Uciekła mi przepióreczka). Ostatni publikowany fragment zapisków, dotyczy organizacji i planów dalszych wypraw. Kończy go lakoniczny zapis: „Wojna”. Opublikowane w Dziennikach wypraw doskonale oddają artystyczne, patriotyczne i organizacyjne posłannictwo Osterwy... Książka została wydana w podobnej szacie graficznej, jak wspomniany pokonferencyjny tom Reducie na stulecie. Mam nadzieję, że powstaną kolejne książki w tej rodzącej się serii, bo ograniczenie się tylko do jubileuszowego celebrowania chyba nie ma sensu. A okołoredutowych tematów do opracowania jest wiele.
Jednak nie tylko rękopisy ze „skrzyni Osterwy” zdeponowanej w Muzeum Teatralnym były podstawą badań spuścizny Reduty. Dla mnie osobiście niezwykle ciekawe okazało się odwołanie do religijnego, ezoterycznego i wolnomularskiego kontekstu pracy Reduty. Tematy te wcześniej już pojawiały się w książkach Osińskiego, Guszpita, Kosińskiego czy Muszyńskiej, teraz jednak podczas dwóch konferencji zostały znacząco rozszerzone. Dorota Jarząbek-Wasyl na przykład napisała o przyjaźni Juliusza Osterwy z Wincentym Lutosławskim. O Lutosławskim mówiono, że bałamucił Osterwę intelektualnie i religijnie. Obaj głosili, że czas wojny jest czasem Wielkiej Przemiany, koniecznej do odrodzenia ludzkości.
Jak po sznurku pojawiają się więc kolejne tematy badawcze, podejmowane w Roku Reduty. Osterwa podczas wojny wiele pisał o Genezji, religijnym bractwie, które zamierzał powołać. Ono miało być jednym z wehikułów przygotowujących do Przemiany (wiedzę o tym bractwie starałem się rozszerzyć w swoim referacie, mówiąc między innymi o spisanym przez Osterwę zeszycie „Genezja. Modlitewnik”). Zdaniem Osterwy wszystko po wojnie powinno się zmienić, także język. Neologizmy Osterwy, o których mówiła Ewa Dulna-Rak, miały też być elementem tej przemiany. Napisała ona, że Osterwa „najbardziej cenił tylko to Słowo, które jest żywe i może w duszy człowieka wywołać poruszenie [...]”. Takie zajęcie się Słowem znalazło z kolei szczególne dopełnienie podczas krakowskiej konferencji w wystąpieniu księdza Andrzeja Draguły, który mówił i żywiosłowiu Osterwy z perspektywy kaznodziejskiej teologii głosu. Można tę listę kolejnych niezakładanych wcześniej zazębień tematów jeszcze dalej kontynuować...
Równie istotne, jak „duchowe”, wydaje mi się spojrzenie na polityczne uwarunkowania działalności Reduty i preferencje polityczne samego Osterwy. Powszechnie wiadomo, że Osterwa miał doskonałe stosunki, także towarzyskie, z wysoko postawionymi postaciami dwudziestolecia. Pozwalały niekiedy uzyskać dofinansowanie dla Reduty. Lecz o własnych preferencjach politycznych Osterwa mówił bardzo ostrożnie, chociaż jego wizja posłannictwa sztuki i tworzenia repertuaru narodowego była jasno określona. Wiele te polityczne tematy dyskutowano najpierw podczas seminarium w Instytucie Sztuki PAN po referacie Rafała Węgrzyniaka (który, niestety, nie został opublikowany). Czy Osterwa był zwolennikiem Piłsudskiego? Zapewne tak. Ale sprawa jego poglądów politycznych w dwudziestoleciu nie jest jednoznaczna. Jagoda Hernik Spalińska w „Pamiętniku Teatralnym” pisze o wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Reduta i sam Osterwa ruszyli wtedy na front. Hernik Spalińska notuje: „Świadome i zdecydowane działania Osterwy na rzecz stworzenia polskiej sceny narodowej w okresie odzyskiwania niepodległości i wojny polsko-bolszewickiej były zapewne pochodną nie tylko jego osobistych predyspozycji, lecz także wpływu prawicowej elity, w której kręgu pozostawał.” Autorka ma tu na myśli Żeromskiego i Lutosławskiego. Ale w konsekwencji także Romana Dmowskiego i Narodowej Demokracji.
Niewątpliwie Osterwa umiejętnie poruszał się w życiu publicznym i przestrzeni społeczno-politycznej i wykorzystywał relacje z ludźmi, którzy mogli pomóc w jego pracy. Marzena Kuraś w tekście w „Pamiętniku Teatralnym” opisała wiele tego typu kontekstów, które jeszcze bardziej komplikują jednoznaczne polityczne zakwalifikowanie poglądów Osterwy. Niezwykle ciekawe było przypomnienie słabo obecnej w refleksji o Reducie historii powiązań Osterwy z pierwszą w niepodległej Polsce lożą masońską. Bo wolnomularze także realnie wspierali Redutę. Zaskakujące też są polityczne losy Osterwy po wojnie. Miała przecież według niego nastąpić Wielka Przemiana. Ale patrząc na tę nową powojenną rzeczywistość Osterwa czuł się chyba trochę zagubiony. Nie bardzo wiedział, jak odnieść się do nowej komunistycznej władzy. Z jego strony padło wiele aprobatywnych słów (nawet Genezję chciał oddać pod opiekę Ministerstwa Kultury i Sztuki), ale i odczuwalny był niekiedy dystans. Zaskakującym pośrednim świadectwem postrzegania Osterwy po wojnie są przemówienia wygłoszone na dwóch jego pośmiertnych pożegnaniach (w Krakowie i Warszawie), opublikowane przez Marzenę Kuraś. Mówią tam o nim i urzędnicy partyjni, państwowi i artyści. Mówią Leon Schiller i Arnold Szyfman...
2.
O polityce, religii, ezoteryce Osterwy zapewne nie dyskutowałoby się i pisało się tak wiele, gdyby nie artystyczne i ideowe dokonania Reduty, które pobudziły tego typu ciekawość. To one prowokują do rozszerzania pola badań o coraz to nowe zagadnienia. Te fundamentalne artystyczne konteksty bardzo wyraziście wybrzmiały w Roku reduty zwłaszcza podczas krakowskiej konferencji. Wystąpienia m. in. Marii Kalinowskiej, Wojciecha Dudzika, Dariusza Kosińskiego, Wandy Świątkowskiej, Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej czy Agnieszki Marszałek, dotyczące czy to poszczególnych spektakli, czy też idei przyświecających Reducie, warsztatu Reduty, czy recepcji, znacząco rozszerzyły wiedzę i pole możliwych interpretacji. Szczególnie ciekawe dla mnie były badania Doroty Jarząbek-Wasyl, która wyczerpująco i anegdotycznie zarazem opisała słabo znaną, spychaną trochę na margines radiową działalność Reduty. Historii życia Osterwy dopełnił tekst Jarosława Cymermana po warszawskiej konferencji, dotyczący powojennych dokonań artystycznych Osterwy.
Zaskakujące w świętowaniu stulecia było to, jak wyraziście Reduta jest opisywana wyłącznie jako autorskie dzieło Juliusza Osterwy. Jest zapewne w takiej konstatacji sporo prawdy, bo Reduty bez Osterwy wyobrazić sobie nie sposób (nawet jeśli było to czuwanie z oddali – jak w pewnych okresach Reduty Wileńskiej), a na przykład bez Limanowskiego Reduta mogła działać. Jednak, mimo tego zastrzeżenia, prawie zupełny brak nowej refleksji badawczej o Mieczysławie Limanowskim, współtwórcy Reduty, był w roku Reduty dla mnie niemiłym zaskoczeniem. Choć mogło być inaczej... Jednak przyczyna takiego stanu rzeczy z natury przekracza ludzką wolę - nie uczestniczył w konferencjach najbardziej wnikliwy badacz dzieła Limanowskiego Zbigniew Osiński... Zmarł w 2018 roku. Kończył wtedy książkę o Limanowskim. Po jego śmierci została ona przygotowana do wydania. Została nawet złamana i od ponad roku... czeka. Ogromnie smutne dla mnie jest to, że wciąż jej nie wydano, choć w składzie datowana jest na rok 2019, na stulecie Reduty. Ziemia – Duch – Reduta. Rzecz o Mieczysławie Limanowskim – bo taki nosi tytuł – składa się z dwóch części. Pierwsza to „Opowieść biograficzna” doprowadzona do marca 1930 roku. Niezwykle skrupulatna i fascynująca, pełna dokumentów i wypisów z notatek Limanowskiego historia życia tego naukowca-artysty. W drugiej części umieszczono zaktualizowany przez autora wstęp do korespondencji Osterwy i Limanowskiego.
Ale Reduta to, oprócz Osterwy i Limanowskiego, wiele innych osób, aktorów, reżyserów, dramatopisarzy. Ich wkład w dzieła Redutowe był niekiedy kolosalny. O charakterze Reduty mówi też wiele stosunek Osterwy do teatru jego epoki i do osób spoza redutowego kręgu. Podczas krakowskiej konferencji ten „pozaosterwowy” kontekst osobowy był silnie obecny. Mówiono o nim już w referatach, które zasygnalizowałem wcześniej, ale szczególnie podczas kilku wystąpień poświęconym poszczególnym osobom. Wspomniano więc o Edmundzie Wiercińskim (Katarzyna Flader Rzeszowska), Wandzie Osterwinie (Ksenia Lebiedzińska), Adamie Dobrodzickim (Diana Poskuta-Włodek), Aleksandrze Zelwerowiczu (Barbara Osterloff), Irenie Solskiej (Natalia Jakubowa).
Na koniec wypada napisać o wpływie Reduty na współczesnych, ale i na twórców z pokoleń kolejnych. Lecz też o tym, sztuka aktorska XIX wieku miała się do działań Reduty. Czy Reduta była kontynuatorem, czy reformatorem? – o tym wcale nie jednoznacznym temacie mówiła Agnieszka Wanicka. O przedredutowym smutku Osterwy podczas pobytu w Samarze (1915-1916) wyczerpująco napisała Irina Lappo, o współczesnych Reducie poszukiwaniach teatralnych w Czechach opowiadał Jan Jiřík...
Ale podczas krakowskiej konferencji zasygnalizowano też krąg zagadnień jeszcze innego rodzaju, dotyczący dziedzictwa Reduty w czasach PRL-u i czasach współczesnych. Dorota Buchwald wspomniała o działaniach objazdowych (także „pływających” - po Wiśle) Teatru Ziemi Mazowieckiej) i wyprawach innych teatrów. Ale przede wszystkim wspomniała o programie Teatr Polska, zainicjowanym przez Instytut Teatralny w kwietniu 2009 roku. To przejście od Reduty do współczesności stało się też przewodnim tematem kolejnego spotkania środowiska teatrologicznego, które odbyło się w Spale – miejscu nieprzypadkowym, w którym cała Reduta spędzała wakacje w 1923 roku. Odbył się tam IV zjazd Polskiego Towarzystwa Badań Teatralnych. Tym razem towarzysząca sesja naukowa poświęcona była zespołom teatralnym, przede wszystkim współczesnym. Organizatorzy wyszli z założenia, że idea zespołowości i kolektywności we współczesnym teatrze stanowi (przynajmniej w pewnym sensie) dziedzictwo Reduty. Wybrane referaty zostały zamieszczone w publikacji pokonferencyjnej e-książki, zatytułowanej Czy tylko Reduta. Wspólnota, zespół, spółdzielnia twórcza, kolektyw w teatrze.
3.
Niesłychanie ciekawym nurtem świętowania stulecia Reduty było przypomnienie jej repertuaru – czytanie sceniczne tekstów dramatów wystawianych w Reducie. W cyklu Odtwarzanie Reduty zaprezentowano najpierw czytania tekstów: Uciekła mi przepióreczka Żeromskiego, W małym domku Rittnera, Czupurka Hertza, Papierowego kochanka Szaniawskiego. Występowali w nich najwybitniejsi aktorzy, m. in. Maja Komorowska, Jerzy Radziwiłowicz, Jan Englert. Prezentacje te odbywały się w Salach Redutowych Teatru Wielkiego, czyli w tym miejscu, gdzie rozpoczynała działalność Reduta. Tutaj, dokładnie 29 listopada 1919 roku, odbyła się pierwsza premiera - Ponad śnieg [bielszym się stanę] Stefana Żeromskiego. W ramach Odtwarzania Reduty tydzień przed tą dzienną datą powstania Reduty przypomniano czytaniem właśnie Ponad Śnieg. Czytanie reżyserował Edward Wojtaszek, a wprowadzenie do czytania wygłosił Dariusz Kosiński.
Widownia stanęła podczas tego wieczoru w symbolicznie u początków Reduty. Osterwa jednak już na wstępie artystycznej peregrynacji Reduty deklarował, że jego zespół musi przejść poprzez dramat realistyczny, poprzez dramat poetycki, by zmierzać ku wielkim misteriom. Znów symbolicznie tę drogę Reduty spiął też – być może trochę przez przypadek – cykl konkurencyjnych czytań. Otóż w przeddzień setnej rocznicy powstania Reduty, w ramach konferencji w Instytucie Sztuki odbyła się Godzina „Promethidiona”, czyli czytanie performatywne poematu Norwida, reżyserowane przez Jarosława Gajewskiego. Promethidion to jeden z najważniejszych dla Osterwy tekstów, mistyczny wręcz. Uważał go za redutowe wyznanie wiary. Osterwa wierzył, że jego sztuka powinna być jak najwyższe z rzemiosł apostoła i najniższa modlitwa anioła:
Bo nie jest światło, by pod korcem stało,
Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy, praca, by się zmartwychwstało.
Te zderzone czytania Ponad Śnieg (w Salach Redutowych) i Promethidiona (w Instytucie Sztuki) w niezwykły sposób skupiły, jak w soczewce całą międzywojenną drogę Osterwy. Uzmysłowiły, jak była ona konsekwentna i jak głęboko sięgała, artystycznie i ludzko. Jak potrzebna byłaby dzisiaj. Łączyła pragmatyzm codziennej pracy w wielkim jej posłannictwem.
Natomiast dokładnie w setną rocznicę odbyło się kolejne performatywne czytanie przygotowane przez Instytut Teatralny. Tym razem grupka widzów udała się do Muzeum Kolejnictwa. W jednym z wagonów, gdzieś na końcu składu, zziębnięci słuchacze mogli posłuchać fragmentów z dzienników Osterwy z kolejowych wypraw zespołu.
Ostatnie czytanie w ramach cyklu Odtwarzanie Reduty, to Pastorałka Leona Schillera w opracowaniu reżyserskim Jarosława Kiliana ze słowem wprowadzającym Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej. Znów czytanie otworzyło cały kompleks myśli o wielkiej przyjaźni i wielkiej niezgodzie Osterwy i Schillera. Wciąż wokół Reduty jest tyle do zrobienia i opisania...
PS. Powinienem jeszcze wspomnieć choćby kolejne wystawy, spotkania, spacery, czytania związane ze stuleciem Reduty. Lecz i tak jednak przekroczyłem już wszelkie granice objętości zamówionego tekstu, więc więcej napisać nie mogę. Polecam jeszcze tylko na koniec stronę internetową, która powstała w związku ze stuleciem: http://reduta.encyklopediateatru.pl/ .