Dyrektor Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu,
Igor Michalski u progu nowego sezonu artystycznego wyraźnie stracił formę i styl. Do tej pory dzielnie "po męsku" znosił głosy krytyki, jakby rozumiał i podzielał tę niepodważalną prawdę, że taki jest los ludzi teatru, którzy uprawiając działalność artystyczną adresowaną do szerokiej widowni, muszą poddawać się publicznemu osądowi - polemika Bożeny Szal w Ziemi Kaliskiej.
A ocenianie i komentowanie ich propozycji to właśnie rola recenzentów i krytyków - i na ten temat nie ma sensu w ogóle dyskutować! Ostatnio jednak Michalski zareagował dość histerycznie na redakcyjny komentarz do najnowszych planów repertuarowych kaliskiego teatru (ZK nr 39 "Premiery... i złe maniery"), pisząc obszerny list do redakcji (ZK nr 41). Tekst utrzymany jest w formie sprostowania czy też polemiki, ale de facto jest jedną wielką SAMOKRYTYKĄ, bo autor w pełni potwierdza wszystkie zarzuty, jakie mu stawiali także inni kaliscy dziennikarze. Dyrektor przyznaje więc, że w tym roku zabiegał głównie o dotacje na jubileuszowy festiwal, że bieżący sezon będzie skromny, że planuje tylko 5 premier (Robert Czechowski, który na pewno nie był wzorem pracowitości, robił ich co najmniej 7, a poza tym teatr aż kipiał od innych inicjatyw!), że nie interesuje go los kaliskich aktorów, a w 16-osobowej obsadzie najnowszej premiery znalazło się ich zaledwie t