Czy obchody 200. rocznicy urodzin Juliusza Słowackiego zmienią obraz hermetycznego, zmitologizowanego wieszcza? - pyta Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Po kuriozalnym filmie "Balladyna" Dariusza Zawiślaka wydawać by się mogło, że rok Juliusza Słowackiego należałoby jak najszybciej odwołać, zakończyć, ślady zatuszować, świadków przekupić. I milczeć nad tą traumą następne 200 lat. Żaden z patronów odbywających się nieustannie rocznic nie miał wielkiego szczęścia do obchodów (akademie szkolne i monety okolicznościowe zamiast np. nowych tłumaczeń). W przypadku Słowackiego dodatkowo kryzys ekonomiczny obciął fundusze instytucjom, które byłyby w stanie wyprodukować coś sensowniejszego od komedii romantycznej. Jedyny interesujący spektakl według Słowackiego "Król_Duch" stał się ofiarą politycznych przepychanek w Teatrze Nowym w Łodzi (gdzie w atmosferze skandalu prezydent miasta Jerzy Kropiwnicki pozbył się dyrektora artystycznego Zbigniewa Brzozy). Administracja teatru postanowiła, że zrealizowanego za poprzedniej kadencji (czyli niemile widzianego przez nowe władze) "Króla_Ducha" [na zdj