„Pułapka” Tadeusza Różewicza w reż. Wojciecha Urbańskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Napisać, że Kafka w tym spektaklu jest neurotyczny - to jakby nic nie napisać. Trudno niekiedy zrozumieć wybory naszego bohatera, który krzywdzi i zakochane w nim kobiety i siebie, próbując do tego dać sobie radę z wyraźnie nim rozczarowanym, dziś powiedzielibyśmy – toksycznym – ojcem. A to wszystko w imię – no cóż – potrzeby pisania, takiego zewu, który uniemożliwia mu względnie normalne funkcjonowanie w mieszczańskim społeczeństwie.
Zdaję sobie sprawę, że ten wstęp może wulgaryzować tekst Różewicza, uznawany za „próbę rozliczenia się poety z duchowym i kulturowym dziedzictwem XX wieku”. Jednak oglądając Pułapkę w Dramatycznym wcale nie miałem poczucia, że mam do czynienia z summą, a raczej – dojmującym i znakomicie zagranym dramatem psychologicznym, może z powodu skrótów dokonanych przez reżysera, ufam jednak, że można ten spektakl oglądać i w ten sposób.
Choć Michał Klawiter poradził sobie z główną rolą świetnie, jednak scena należy tym razem do Roberta T. Majewskiego, grającego Ojca Kafki, to najlepsza rola tego przedstawienia, nie zawahałbym się nazwania jej kreacją; wyróżniłbym także Marcina Stępniaka i Annę Szymańczyk w roli Grety, próbującej jakoś żyć także po Kafce. Zresztą, słabszych ról w tym spektaklu brak i NAWET jeśli Kafka czy Różewicz to nie wasza filiżanka herbaty, to warto ten spektakl zobaczyć właśnie dla aktorów.