Stwierdzam stanowczo, że suma frekwencji w Operze Bałtyckiej za mojej kadencji jest wysoka i zadowalająca. Przy tak ambitnym repertuarze i zerowym umizgiwaniu się do przeciętnych gustów sympatia i szacunek mojej wiernej publiczności były jasną kartą w rejestrze przeżyć na dyrektorskim fotelu - pisze dyrektor Marek Weiss na swoim blogu.
W pierwszym roku mojej pracy w Operze Bałtyckiej miałem ciekawe doświadczenie w związku z podwójną obsadą. Podwójna obsada generalnie obfituje w ciekawe doświadczenia i już młody Mozart napisał o tym śliczną operkę "Dyrektor teatru". W moim przypadku na głównej roli było dwóch solistów deklarujących swoje przywiązanie wobec Bałtyckiej i lokalny patriotyzm. Śpiewali spektakle na zmianę z równym powodzeniem, ale jeden z nich był w Gdańsku mało znany, a drugi wielce popularny. Ten drugi zajrzał na spektakl kolegi, by podpatrzeć jak mu idzie, co jest rzadkim zjawiskiem przy dwóch obsadach. Wchodząc w ostatniej chwili na widownię zapełnioną umiarkowanie, zatarł z satysfakcją dłonie i z diabolicznym uśmieszkiem, nie zauważywszy mnie w półmroku, syknął do bileterki: "Ohoho, puchy!". Ta radość była tak spontaniczna i szczera, że miałem wyrzuty sumienia, kiedy zgodnie z moim etosem teatralnym pozbawiłem go szansy śpiewania w tym spektaklu.