EN

29.05.2024, 13:41 Wersja do druku

Ptasie głowy, lalki i ezoteryka w płatkach śniegu

„Trąbka do słuchania” Leonory Carrington w reż. Mateusza Bednarkiewicza w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Marta Ankiersztejn

Leonora Carrington, wszechstronnie uzdolniona artystka, najważniejsza malarka surrealistyczna i pisarka pochodzenia brytyjskiego, która większość życia spędziła w Meksyku, napisała książkę wyjątkową. Jej kultowa „Trąbka do słuchania”, świadectwo intelektualnej rebelii i niespokojnego ducha, który domaga się prawa do wolności i równego traktowania, doczekała się już teatralnych adaptacji w naszym kraju (w Krakowie i we Wrocławiu), ale nie przestaje kusić reżyserów. Spektakl w warszawskim Teatrze Lalka, adresowany do dorosłych, znacznie różni od poprzednich realizacji. Szukając najwymowniejszych języków scenicznych i używając teatralnych środków wyrazu, reżyser najnowszej inscenizacji, Mateusz Bednarkiewicz, zachowuje główne elementy fabuły powieści, ale spogląda na całą opisaną historię z nieco innej perspektywy i buduje opowieść opartą na trzech planach. Dzięki temu łączy „język realizmu z teatrem lalek, światem formy i operą” (jak zdradza w wywiadzie). Jego teatralna powiastka ma w sobie wiele z magii, nierealnej baśni, cieszy humorem oraz szczyptą szaleństwa. Reżyser spogląda na całość z powagą zmieszaną z ironicznym dystansem i pozostawia dużo przestrzeni dla wyobraźni widza.

Na scenie toczy się opowieść o przygodach ekscentrycznej Marion Leatherby, staruszki głuchej jak pień, ale rezolutnej, z jasnym umysłem, bogatą wyobraźnią, poczuciem humoru i pragnieniem wolności, o którą walczy z niezwykłą odwagą. Marion mieszka wraz ze swoim synem, synową i wnukiem w jednym domu. Często musi znosić nieprzyjemne uwagi od  rodziny, ale nie traci pogodnego usposobienia i wciąż marzy o podróży do Laponii. Pewnego dnia otrzymuje od swojej przyjaciółki Carmeli (jej pierwowzorem była bliska sercu autorki hiszpańska malarka Remedios Varo) magiczną trąbkę do słuchania, dzięki której poznaje zamiary najbliższych. Rodzina planuje oddać ją do domu spokojnej starości zwanego „Przybytkiem Światła”. Wkrótce Marion będzie musiała porzucić dawne, bezpieczne życie i zmierzyć się z rzeczywistością mikroświata innych pensjonariuszek, pełnego ciemnych intryg oraz zawiłych, mrocznych tajemnic, które dobrze ukrywają właściciele dziwacznego przybytku – pan i pani Gambitowie. Bohaterka wraz z innymi staruszkami postanowi wzniecić bunt w obronie własnych praw i samostanowienia, a przy okazji spróbuje rozwikłać zagadki porządku kosmicznego oraz zgłębić mistyczną historię przeoryszy Rozalindy. W jej realnym życiu wszystko gmatwa się i komplikuje, a niesamowite zdarzenia zbliżają uważnego widza do psychologii snu, alchemii, ezoteryki i surrealizmu. Ostatecznie bliska już kresu Marion zyskuje poczucie harmonii i spokoju. Odtwórczyni głównej roli Maria Ciunelis tak określa swoją bohaterkę: „Marion jest marzycielką, która chciałaby żyć poza czasem i poza rzeczywistością. […] Taki ma pomysł na życie. Wyobraźnia Marion broni ją przed tym, co jej się nie podoba, czego nie akceptuje”.

W przedstawieniu baśniowość, magia, fantazja z powiewem grozy mieszają się z naukowym mitem, a także licznymi odniesieniami do współczesności, ekologii oraz poczucia katastrofizmu. Pełna wizyjności, czarowna opowieść mówi o tym, co naprawdę liczy się w życiu każdego człowieka: przyjaźń, wzajemny szacunek i zrozumienie, a także postępowanie w zgodzie z sumieniem, w harmonii z samym sobą, w poczuciu wewnętrznej wolności i moralności. Traktuje o samotności, ogromnej sile wyobraźni i  granicach życia. Reżyser zgrabnie łączy bogactwo środków i treści – muzykę, plastyczne, wciąż zmieniające się obrazy i projekcje. Warto pamiętać, że teatr formy, teatr lalki znakomicie nadaje się do prezentacji zawiłych, trudnych tematów, a pełna wizyjności podróż, przez alegorie i symbole, na scenie wybrzmiewa najlepiej. Jednak zanim zagłębimy się w karty „Trąbki do słuchania” Leonory Carrington, warto przeczytać życiorys tej nieoczywistej, szalonej, odważnej i wymykającej się wszelkim stereotypom artystki. Poznać historię zmagania z losem i z piekłem, jakie przeszła w szpitalu psychiatrycznym. Spojrzeć na baśniowo-surrealistyczne obrazy, które wyszły spod jej pędzla. Oczywiście bez tego spektakl też można obejrzeć, choć znajomość powieści i biografii autorki wiele wyjaśnia. Spektakl Bednarkiewicza łączy wiele elementów, poszczególne wydarzenia są wielce nieoczywiste, jak obrazy autorki prozy. I noszą ślady różnych tradycji – celtyckiej, tybetańskiej czy chrześcijańskiej. To wszystko powoduje, że zamiast prostego, klarownego przekazu otrzymujemy lekki misz – masz, celowy, ale utrudniający odbiór. Czasem nie do końca wiadomo, gdzie i po co wiodą nas autorzy adaptacji, czyli Mateusz Bednarkiewicz i Agnieszka Zawadowska. Trzeci plan, związany z postacią przeoryszy Rozalindy wydaje się wielce ciekawy, ale jej śpiew często bywa nieczytelny, trudno wyłowić poszczególne słowa – stąd wrażenie lekkiej irytacji przy świdrujących dźwiękach, które są niezrozumiałe, a mają przecież wzbogacać odbiór. Oczywiście można pozostać przy ogólnych wrażeniach, w świecie wiedzy tajemnej i ksiąg, ptasich głów (i nie tylko), nierealnych, mistycznych rycin, opowiadających o budowanym w podświadomości magicznym kręgu, w którym rządzą lalki – pensjonariuszki o dziwnych głosach. Alchemia i ezoteryka wprowadza element grozy, niepokoju i czarnego humoru. Bohaterka oswaja tę rzeczywistość, a w wydobywaniu się z lęku pomaga jej cudowna przyjaciółka. Inscenizacja, gęsto operująca metaforą, nie nudzi! W rzeczywistości tworzonej przez reżysera znakomicie odnajdują się aktorzy. Dzięki nim kameralną scenę Teatru Lalka zapełniają barwne postacie, niektóre zabawne, inne pokiereszowane przez życie. Duet Marii Ciunelis i Mirosławy Płońskiej-Bartsch jest aktorsko przepyszny. Maria Ciunelis wynagradza wszelkie niedostatki scenicznej adaptacji i z powodzeniem wykorzystuje umiejętności sprawdzone w różnych konwencjach scenicznych. Z widoczną energią kreśli psychologiczny portret postaci, podkreślając niuanse cech osobowości, wątpliwości i niepokoje targające starszą panią. Wraz z nią widz wędruje przez niebezpieczne krainy wyobraźni, które okazują się bezpieczną przystanią. „Jeśli nie możesz pojechać do Laponii, to Laponia przyjdzie do ciebie...”. Mirosława Płońska-Bartsch, czyli Carmela Velazquez, urocza wiedźma z siwym włosem jest równie ekscentryczna i zwariowana jak Marion. Już nie tak delikatna i wrażliwa, ale pełna werwy i szalonej fantazji. Takim kobietom wszechświat i kosmiczny porządek się nie oprze! Pozostali aktorzy animują pięknie odnowione, stare lalki, zabawki znane dorosłym z dzieciństwa oraz wcielają się w pozostałe role. Niebezpieczeństwo ulegania burzliwym namiętnościom, pokusom czy wiodącym na manowce myślom doskonale przekazują Agnieszka Mazurek, Tomasz Mazurek, Beata Duda-Perzyna i Bartosz Krawczyk. Tomasz Mazurek i Agnieszka Mazurek w rolach Gambitów dobrze wyczuwają atmosferę całości, mroczną, ale i groteskową, rodem z czarnych komedii i tradycyjnych baśni. Na scenie obserwujemy jednocześnie i aktorów, i lalki, zmyślnie animowane przez występujących (Beata Duda-Perzyna jest jak zwykle niezawodna). Bartosz Krawczyk jako syn i wnuczek Marion próbuje przekonać nas do swoich postaci, choć to niełatwe zadanie – przyznaję, udaje mu się wielokrotnie.

Malarska, zmienna, czasem burząca nasze poczucie estetyki scenografia Agnieszki Zawadowskiej silnie przemawia do zmysłów i zgrabnie łączy bogactwo symboli, ujętych w plastyczne, wciąż zmieniające się obrazy wraz z projekcjami Magdaleny Parszewskiej (mimo wszystko mogłyby zająć mniej poczesne miejsce). Nie zawsze przekonują mnie ekologiczne wtręty, choć troska o naszą planetę i widmo kataklizmu zajmuje ważne miejsce w powieści. O jakości dźwięku już wspomniałam wcześniej – warto byłoby ją poprawić.

A jednak spektakl robi niesamowite wrażenie, swą nadrealnością, metafizyczną otoczką, baśniowym charakterem. Skutecznie uruchamia wyobraźnię i emocje, ujmuje wdzięcznym urokiem bohaterek. I czym jest tu wędrówka Marion? Snem, marzeniem, wyprawą w głąb myśli i wyobraźni, gdy przeczucie ostatecznego końca już nie przeraża.

Tytuł oryginalny

Ptasie głowy, lalki i ezoteryka w płatkach śniegu

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Anna Czajkowska

Data publikacji oryginału:

28.05.2024