EN

28.03.2024, 21:08 Wersja do druku

Ptaki ciernistych krzewów

„Ptaki ciernistych krzewów. Rzecz o miłości w kościele" Huberta Sulimy w reż. Jędrzeja Piaskowskiego z Teatru Polskiego im. H. Konieczki w Bydgoszczy na XV Festiwalu Nowe Epifanie w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.

fot. Natalia Ogłoszka / mat. teatru

Widzów wita otwarta, ciepła, neutralna przestrzeń, która może być salą muzealną z eksponatami-rzeźbami szczątków ludzkich (przebity patykami korpus człowieczy, nogi ukrzyżowanego bez krzyża, ręka ludzka). Jedynie organowa muzyka sakralna, zapach kadzidła, dzwonek mogą wskazywać, że jest to pusty kościół z Golgotą rzeźb-relikwii (korpus -może św. Sebastiana, patrona gejów?, nogi Jezusa Chrystusa przybite do krzyża, ręka świętego lub na przykład lewa ręka Adama, z fresku Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej, w sumie naciągając może Trójca, może nawet Święta-okaleczone, ułomne namiastki boskości). Na scenę wkracza procesja ale budząca niepokój, bo może się kojarzyć z paradą, w tym wypadku braci i sióstr w wierze wyraźnie utrefnionych, w habitach udziwnionych, z księdzem w peruce, z arcybiskupem clownem lub transwestytą wiezionym na cekinowym, kolorowym wózku inwalidzkim. Po chwili uczestnicy pantomimicznie, prześmiewczo wizualizują w różnych stylizacjach grzechy - zwięzłą definicję zła. Tak się przedstawia niejednoznaczna gra wstępna spektaklu Teatru Polskiego w Bydgoszczy PTAKI CIERNISTYCH KRZEWÓW. RZECZ O MIŁOŚCI W KOŚCIELE w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego.

Ten teatralny projekt nawiązuje, chcąc nie chcąc, do książki Colleen McCullough i miniserialu obyczajowego z 1983 roku z Richardem Chamberlainem w roli głównej. Wskazuje na to tytuł sztuki i problem wyboru między miłością do Boga i perspektywą zrobienia kariery w Kościele katolickim przez mężczyznę a jego miłością do kobiety. Jej głębokie uczucie było mniej ważne od miłości własnej mężczyzny, sługi bożego. Gdy ją opuścił, musiała poradzić sobie z konsekwencjami rozstania(brak osoby kochanej, poczucia bezpieczeństwa, zaufania, opieki, akceptacji). Ambicja mężczyzny zwyciężyła a celibat narzucony przez instytucję nie pozwalał na szczęśliwe rozwiązanie. Ten konflikt miłości ludzi z miłością do Boga wydaje się w rozumieniu miłości Boga do człowieka absurdalny.

Twórcy spektaklu rozszerzają problem krzywdy zwykłego człowieka w kontekście grzechów Kościoła katolickiego, przedstawiając różne historie z życia wzięte. Mówią o tym, co wielu drażni i boli. Poruszają problemy błędów i wypaczeń instytucji, która winna być świetlanym przykładem tego, co reprezentuje. W rzeczywistości nie spełnia swej roli, wykorzystuje rząd dusz do czynienia zła, bo od zawsze przyzwala na nie, nie reaguje, nie piętnuje, nie karze. Chroni sprawców, nie ofiary. Obojętna na zło, bo je sankcjonuje, usilnie trzyma się tradycji. Pozostaje niewzruszona. Może tylko złamać, udziwnić, wynaturzyć. Skrzywdzić. Słudzy boży molestują, są molestowani, wykorzystują są wykorzystywani w poczuciu bezkarności. Ofiary problemy rozwiązywać muszą sami. A przecież potrzebują profesjonalnej pomocy. Czy może im ją zapewnić amatorka, Anja Rubik, modelka, celebrytka, samozwańcza terapeutka spontanicznie organizująca grupę wsparcia? Każdy uczestnik terapii opowiada o sobie, wyznaje co czuje, czego mu brakuje, co chce, o czym marzy. I każdy odkrywa lub otrzymuje wskazówkę, radę, pomoc. Przepracowuje traumę. Odradza w sobie pewność siebie, odzyskuje poczucie własnej wartości. Ma szansę postępować uczciwie, w poczuciu wolności, szczerości, prawdy. Znów może w siebie, innych ludzi i ewentualnie Boga uwierzyć. Co budzi nadzieję. Otwiera nowe życie w miłości ale poza Kościołem, bo ma ona wymiar wyłącznie przyziemny, cielesny, zmysłowy.

Świetne jest w tym spektaklu aktorstwo, zasługuje na wielkie brawa. Nie brakuje scen doskonałych (spowiedź arcybiskupa, w tej roli bezbłędny Jerzy Pożarowski), dobrych intencji twórców pragnących naprawić to, co psuje Kościół. Piaskowski z Sulimą, kontynuując swój styl soft teatru, upominają się w charakterystycznej dla siebie estetyce o dobro jednostki, jej punkt widzenia, jej rację. Akcentują, co jest niewygodne, ukrywane, wypierane a niezbędne do poznania pełni prawdy o człowieku, o jego miłości nie do Boga a ludzi. Wytykają grzechy, obnażają je i odpuszczają wskazując naprędce wymyślone rozwiązania. Nadają im status intuicyjnej, indywidualnej pracy u podstaw, bez dokonania dogłębnej analizy, która mogłaby doprowadzić do radykalnej zmiany.

W gruncie rzeczy sztuka oskarża i ośmiesza nie tylko instytucję ale i sposób uzdrawiania osób przez nią skrzywdzonych. Spektakl nie rozsadza, nie wstrząsa, nie budzi grozy. Łagodnie traktuje błądzących w miłości w Kościele. Sprowadza powagę do banału, ważny problem do formy kontrowersyjnej(scena ze zwłokami dziewczynki). Skupia się na ofiarach ale wobec ogromu krzywd wydaje się bezsilny. Widzom pozwala się rozluźnić, uspokoić, odprężyć, bo pozostają w istocie obojętni, rozbawieni, wdzięczni za to, że ich wyręczono. Nie muszą już nic robić. I pewnie nie będą.

Czy to wystarczy?

Sztuka krytyczna doprowadzić winna do katharsis ale tu zadowala się tylko łagodną połajanką, bezbolesną wyliczanką krzywd, rozbrajającą zabawą. Rozładowuje negatywne emocje, powtarza stereotypy, potwierdza to, o czym wszyscy wiedzą, niektórzy z autopsji znają. Jakby dowodziła, że nie trzeba dramatyzować, eskalować, żądać, a wystarczy pokazywać, informować i czekać na cud samo uzdrowienia instytucji. Jeśli się wierzy w oczyszczającą moc sztuki. Artyści stoją murem za człowiekiem, jego dobrem, powrotem do siebie samego, do miłości prawdziwej. Jak dzieci biorą potrzebujących za rękę lub obejmują ich, bezwarunkowo ufają. Uczą i uzdrawiają. Dla pozostałych będzie to niestety wciąż za płytko, zbyt nieskutecznie, za mało. Za mało.

W tym kontekście problem miłości w Kościele jest nierozwiązany. Pozostaje sprawą wyłącznie osobistą. Instytucja, która jedno głosi, drugie czyni, pozostaje anachroniczna, niereformowalna, niewzruszona. I stanie się coraz bardziej ułomna, okaleczona, szczątkowa, jak niejednoznaczne obiekty w pustej przestrzeni 2033 roku.

Tytuł oryginalny

15 FESTIWAL NOWE EPIFANIE: PTAKI CIERNISTYCH KRZEWÓW. RZECZ O MIŁOŚCI W KOŚCIELE TEATR POLSKI W BYDGOSZCZY

Źródło:

Okiem Widza
Link do źródła

Autor:

Ewa Bąk