„Psie serce” Michaiła Bułhakowa w reż. Igora Gorzkowskiego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Historię co prawda doskonale znamy – profesor Preobrażeński – dla dobra nauki naturalnie – przeistacza kundla Szarika w niestety łotra Telefona Telefonowicza Szarikowa. I mimo, że niespodzianek na scenie (prawie) nie będzie i rzecz jest zupełnie wierna Bułhakowowi, to zdecydowanie warto lubelskie Psie Serce obejrzeć. Po pierwsze dlatego, że to spektakl nieodparcie zabawny (choć nie do końca wiadomo, czy jest się z czego śmiać), a po wtóre – świetnie zagrany. Nie wiem, czy wcielenie się w psa jest trudnym zadaniem aktorskim, ale Wojciecha Rusina (Szarik) aż się chciało pogłaskać, choć przypomnijmy, że pies był ogólnie pokancerowany i nie pachniał fiołkami. W roli Profesora fantastyczny – jak zwykle – Włodzimierz Dyła, pięknie radzący sobie w rewolucyjnej Rosji posiadacz siedmiu pokoi, które to pomieszczenia stoją niczym kołek w oku kamienicznej komisji kwaterunkowej – i na rewelacyjne epizody członków tegoż ciała – proszę zwrócić baczną uwagę np. na garsonkę (chyba tak się to nazywa) i całą w ogóle aparycję postaci granej przez Macieja Grubicha.
Chociaż ten spektakl jak sądzę (to nie jest zarzutem, przeciwnie) powstał ku uciesze publiczności i nie rości sobie żadnych pretensji publicystycznych - w każdym razie nie rości ich w sposób nachalny, że się tak wyrażę – to jednak pewne sytuacje wzięte z życia ówczesnej Rosji… chociaż – nie, odpędzę tę myśl. Na Boga, przecież chyba mogą powstawać znakomite spektakle o czymś innym niż meandry myśli społeczno-politycznej w naszym kraju.
Mogą, prawda?
PSIE SERCE
Michaił Bułhakow
reż. Igor Gorzkowski
premiera 14 listopada 2020