EN

13.12.2007 Wersja do druku

Przypadkowy program Re:wizji

Festiwal kultury niezależnej jest temu miastu potrzebny tak samo jak druga linia metra, obwodnica czy Stadion Narodowy. Nie chcę, żeby taki festiwal odbywał się tylko dlatego, że miasto przed końcem roku zorientowało się, że jest jakaś finansowa nadwyżka, którą można wydać - pisze Łukasz Kamiński w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Festiwal kultury niezależnej jest temu miastu potrzebny tak samo jak druga linia metra, obwodnica czy Stadion Narodowy. Poza oficjalnym obiegiem dzieje się bowiem mnóstwo rzeczy, które zasługują na uwagę, nagłośnienie. I którym przydałyby się pieniądze zwykle zarezerwowane dla instytucji oficjalnych. Re:wizje jednak nie do końca spełniają moje oczekiwania. Pod względem muzycznym festiwal się broni. Wystąpią tam artyści niszowi, awangardowi, nie idący na kompromisy. Rockowi Out Of Tune czy Hatifnats, elektroniczny Street City Nomad, etniczno-jazzowi Horny Trees czy Kaszebe, punkowe Mass Kotki to naprawdę polska ekstraklasa, a ich występy zawsze są wydarzeniem. To, że zagrają jednak na tym festiwalu, to za mało, by Re:wizje uznać za udany pomysł. Nie chcę, żeby taki festiwal odbywał się tylko dlatego, że miasto przed końcem roku zorientowało się, że jest jakaś finansowa nadwyżka, którą można wydać. Chcę, by taki festiwal powstał ze z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przypadkowy program Re:wizji

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 291

Autor:

Łukasz Kamiński

Data:

13.12.2007

Festiwale