W serialowej branży powiada się, że kto podskakuje, ten wylatuje. Śmierć lub wyjazd za granicę może grozić za: żądanie podwyżki, gwiazdowanie na planie, opowiadanie w wywiadach o mieliznach scenariusza, udzielanie się w konkurencyjnej stacji. Dlatego serialowi aktorzy to najbardziej zdyscyplinowana grupa rzemieślnicza w Polsce - pisze Piotr Piotrowski.
Tasiemcowymi serialami rządzą producent i scenarzysta. To oni, a nie reżyser, jak to jest przyjęte w filmie fabularnym, są "pierwszymi po Bogu". Producent i scenarzysta (czasem jest to jedna osoba, np. Ilona Łepkowska - "M jak miłość", Mirosław Bork - "Pensjonat Pod Różą") mają faktycznie "boską" władzę nad serialem i jego bohaterami. Mogą sprawić, że postać, która pojawiła się w serialu tylko na kilka minut, zostanie w nim na lata (jak np. Bartłomiej Topa, czyli Zenek w "Złotopolskich"). Ale mogą też wysłać bohatera w daleką podróż z pewną szansą na powrót lub bez takowej szansy. Wreszcie mogą uśmiercić dowolną postać serialu. A w takim przypadku o powrocie już raczej nie ma mowy, choć w tasiemcowym serialu praktycznie wszystko jest możliwe. Jeżdżą jak do Kobyłki Podobno Polacy mają duże problemy z uzyskaniem wizy do USA. Inne zdanie może mieć na ten temat uważny widz "Klanu", "Złotopolskich" czy "Na dobre i na złe". Bohaterowie