"Orphée" Dariusza Przybylskiego w reż. Margo Zalite w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Wiesław Kowalski w portalu Teatr dla Was.
Ostatnie wybory repertuarowe Warszawskiej Opery Kameralnej, szczególnie te dotyczące nowych dzieł współczesnych, przyniosły widowisko, które ze wszech miar trzeba polecić - zarówno w warstwie muzycznej, jak i inscenizacyjnej, mamy do czynienia z prawdziwym wydarzeniem operowym. Mowa o utworze "Orphée" Dariusza Przybylskiego, który na teatralny warsztat wzięła łotewska reżyserka, Margo Zalite. Z kolejnego spotkania tych twórców (wcześniejsze miało miejsce w Deutsche Oper Berlin) powstało dzieło zaskakujące konsekwencją formy i widowiskowym rozmachem, co może brzmieć mało przekonująco, zważywszy na niewielkie gabaryty sceny przy Alei Solidarności. Realizatorom spektaklu udało się jednak tak zbudować rozwiązania przestrzenne, które pogłębione projekcjami multimedialnymi, niekiedy też dźwiękami elektronicznymi, dają wrażenie uczestnictwa w czymś na wskroś totalnym i ponadczasowym - zjawiskowo pięknym w zastosowanej estetyce i ruchu scenicznym poz