"Żołnierz królowej Madagaskaru" Juliana Tuwima w reż. Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
Gdzież już tego Mazurkiewicza nie grali. Sam pamiętam kilka realizacji "Żołnierza królowej Madagaskaru" - i tę w Gdyni zrobioną przez Jerzego Gruzę i toruńską w Horzycy Piotra Cieplaka. Może dlatego, że sam kiedyś jako żółtodziób musiałem walczyć z wdziękami Kamilli na scenie Polskiego w Bydgoszczy. Stąd pewnie moja pamięć nie zatarła śladów tamtych przedstawień, tym bardziej, że w sensie inscenizacyjnym były rożne i tak naprawdę, poza fabułą i żywą orkiestrą, niewiele je łączyło. Jedno jest wszkże pewne - żadne z nich nie było próbą interpretowania ramotki Dobrzańskiego przez pryzmat jakichś panujących wówczas mód czy trendów, które dzisiaj wdzierają się lotem błyskawicy do co po niektórych teatrów i zmuszają nas do oglądania przeróżnych przeróbek, "przepisywań", czy innych dramaturgicznych transkrypcji. Ale cóż, były lata dziewięćdziesiąte. Wtedy wystarczyło, żeby taki utwór wyreżyserować zwyczajnie, zatem frym